Okazuje się, że w Niemczech w Bawarii da się przeprowadzić wybory korespondencyjnie. W Korei Południowej nawet w lokalach wyborczych. Polska jednak wymyka się tym wszystkich standardom cywilizowanego świata i nie dorasta do tego, żeby sobie poradzić z takim głosowaniem.

Oczywiście to kpina, na którą pozwala sobie tzw. totalna opozycja w naszym kraju. I być może ta właśnie opozycja martwi się o poziom intelektualny swoich wyborców. Pytanie tylko, czy zasadnie?

Marszałek Grodzki w swoim orędziu powiedział m.in.:

- Jeśli wybory zwiększają ryzyko igrania ze zdrowiem i życiem, to naszym moralnym obowiązkiem i koniecznością jest przełożenie ich na czas, w którym pokonamy epidemię, przywrócimy normalne funkcjonowanie państwa i każdego z nas. Wtedy będzie pora na święto demokracji. Niepohamowana żądza władzy nie może triumfować nad walką o zdrowie i życie – nad przetrwaniem narodu. Wszystkie partie i ugrupowania muszą odłożyć na bok doraźne spory polityczne i razem uczynić wszystko, aby nie dopuścić do igrania z bezpieczeństwem rodaków w środku pandemii. Wzywam wszystkich do takiego działania. Jeśli przez przełożenie wyborów uratujemy choć jedno życie, to warto i trzeba tak postąpić



mp/senat.gov.pl/fronda.pl