Uczestnicy nielegalnej manifestacji zakłócającej tzw. miesięcznicę tragedii smoleńskiej zostali ostrzeżeni przez policję i wezwani kilkakrotnie do rozejścia się. Po nie zastosowaniu się do tych poleceń policja wynosiła manifestantów po kolei na podwórze w pobliżu nielegalnego zgromadzenia, gdzie zostali odgrodzeni i przetrzymani do godz. 22.00. Wśród nich była także dziennikarka „Polityki” Ewa Siedlecka, która uznała zgromadzenie jej i innych uczestników nielegalnego protestu w tym samym miejscu, co wiązało się także z odcięciem możliwości wyjścia za "zatrzymanie" i wniosła sprawę przeciwko Polsce do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Chodzi o działania policji wobec niej z 2017 roku.

Dziennikarka – jak wskazuje prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka - nie jest bez szans na wygranie sprawy.

Warto dodać, że polski sąd wcześniej już odrzucił sprawę Siedleckiej uznając ją za bezzasadną, w urzędująca wtedy prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz nie wydała zgodny na zorganizowanie tej manifestacji.

 

mp/onet.pl