O betlejemskiej gwieździe, która być może w rzeczywistości była kometą, oraz o Trzech Mędrcach ze Wschodu, którzy do Betlejem trafili właśnie za jej przyczyną, rozmawiamy z astronomem dr. Pawłem Presiem z Instytutu Astronomicznego UWr.

Święto Objawienia Pańskiego, zwane popularnie świętem Trzech Króli, należy do najstarszych świąt chrześcijańskich i jest obchodzone 6 stycznia. W Ewangelii wg św. Mateusza czytamy: Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon» (Mt 2, 1–2).

KJ: Czy wiemy, jaka gwiazda prowadziła Mędrców do Betlejem?

PP: Ewangelia Mateusza dostarcza nam niewiele informacji, a stwierdzenia dotyczące gwiazdy są bardzo enigmatyczne. Samo określenie „ze Wschodu” sugeruje zarówno pustynię Arabską, jak i Mezopotamię oraz Persję. Słowo użyte na określenie Mędrców jest pochodzenia perskiego, a w tradycji antycznej określano tak uczniów Zaratustry. Jest bardzo prawdopodobne, że owi Mędrcy znali żydowskie pisma prorockie dotyczące przyjścia Króla-Mesjasza, mogły one być bowiem znane w Mezopotamii po okresie niewoli babilońskiej Żydów. Bogata tradycja astronomii i astrologii babilońskiej każe również sądzić, że znali oni dobrze obie dziedziny wiedzy, wtedy tworzące ściśle jedną całość. Fakt ukazania się owej gwiazdy na wschodzie pozwala podjąć próbę wykorzystania astronomii do datowania narodzin Jezusa.

Na pewno podejmowano próby identyfikacji tej gwiazdy…

Oczywiście! Identyfikacji owej gwiazdy próbowano dokonać już dość dawno. Słynną hipotezę wysunął Johannes Kepler (1571–1630) – niemiecki matematyk, astronom i astrolog, jeden z czołowych przedstawicieli rewolucji naukowej w XVII wieku. Kepler zaobserwował w 1603 roku tzw. potrójną koniunkcję Jowisza i Saturna. Jest to zjawisko polegające na tym, że w ciągu niecałych sześciu miesięcy Jowisz i Saturn trzy razy zbliżają się na niebie, tworząc koniunkcje. Zjawisko to jest dość rzadkie, powtarza się mniej więcej co 800 lat. Według obliczeń Keplera podobna koniunkcja miała miejsce właśnie jesienią roku 7 p.n.e.

7 rok p.n.e. to ponoć właśnie jedna z możliwych dat narodzin Jezusa, ale chyba nie jedyna?

Datowanie narodzin Jezusa z Nazaretu jest problemem bardzo trudnym. Bez mała należy to zagadnienie nazwać procesem poszlakowym, gdyż brakuje informacji, które mogą jednoznacznie ten moment określić. Właśnie ze względu na obiekt zwany powszechnie gwiazdą betlejemską, astronomowie dodają od czasu do czasu swoje trzy grosze w dyskusji nad tą sprawą. O tym, że jednak nie jest to zadanie łatwe, mówi choćby fakt, że proponowane daty narodzenia Jezusa zawierają się w okresie od roku 20 p.n.e. do 10 n.e., a w literaturze wciąż pojawiają się nowe prace na ten temat.

Wróćmy do tematu samej gwiazdy. Czy przed Keplerem nikt nie próbował przez blisko szesnaście stuleci wyjaśnić, czym była ta betlejemska gwiazda?

Oczywiście, że próbowano. Wysuwano też przypuszczenia co do gwiazd nowych lub supernowych, a także co do komety Halleya. Najstarszą próbą naturalnego wyjaśnienia gwiazdy betlejemskiej jest wzmianka Orygenesa w jego dziele „Contra Celsum” pochodzącym z I połowy III wieku, w którym opowiada się on za hipotezą komety, występując tym samym przeciw sądom uznającym gwiazdę betlejemską za zjawisko nadnaturalne.

W skromnym opisie Mateusza można chyba jednak wyczytać kilka charakterystycznych cech tej gwiazdy, prawda?

Według ewangelisty gwiazda ta była na niebie obiektem nowym i wystarczająco spektakularnym, aby mogła być odczytana jako znak narodzenia kogoś niezwykłego. Wykazywała wolny ruch własny na niebie. Mędrcy widzieli ją pierwotnie na wschodzie, jednak greckie określenie tłumaczone zwykle jako „na wschodzie”, można również tłumaczyć jako „o wschodzie”. Chodzi tu dokładnie o tzw. wschód heliakalny, czyli pojawienie się obiektu na niebie na krótko przed wschodem Słońca. Podróżując z Jerozolimy do Betlejem, widzieli gwiazdę nieco inaczej tj. przed sobą i za nią szli w kierunku południowym. Przyjmując, że Mędrcy przybyli z obszaru Mezopotamii, można ocenić, że owo przesunięcie z kierunku wschodniego na południowy nastąpiło w ciągu jednego do dwóch miesięcy.

W ewangelii czytamy: Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię (Mt 2, 9). Gwiazda się zatrzymała i co było dalej?

Dalej Mateusz pisze: Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny. (Mt 2, 10–12). O gwieździe nic więcej ewangelista już nie mówi. Ciekawostką, przysparzającą ponadto trudności w interpretacji, jest natomiast zapis Mateusza mówiący o zatrzymaniu się gwiazdy… Właśnie z powodu tego zapisu wielu badaczy sądzi, że była ona obiektem nadnaturalnym, specjalnym cudem Boga ogłaszającego w ten sposób narodziny swojego Syna. Inni znów widzą w tym opisie wyraz tendencji do mitologizowania życia Jezusa.

Jakiś obiekt do tego ewangelicznego opisu gwiazdy jednak pasuje?

Spośród wielu możliwych obiektów występujących na niebie istnieje w zasadzie tylko jeden rodzaj, który dość dobrze pasuje do informacji podanych przez św. Mateusza. Jest nim kometa. Jasne komety, widoczne gołym okiem są zjawiskiem dość rzadkim, pojawiają się tylko kilka razy w ciągu stulecia. Fakt przesunięcia się gwiazdy na niebie ze wschodu na południe, czyli o kąt ok. 90 stopni w ciągu 1 do 2 miesięcy jest również zgodny z typową prędkością przesuwania się komet względem gwiazd, czyli średnio 1 do 2 na dzień. Fakt, że gwiazda szła przed nimi może po prostu oznaczać, że Mędrcy, kierując się z Jerozolimy do Betlejem, jednocześnie szli w kierunku gwiazdy, czyli że gwiazda zwyczajnie wskazywała im drogę. Opis zatrzymania się gwiazdy nad Betlejem jest zgodny z dość typowym w owym czasie opisywaniem komet. Ponieważ do czasów Keplera komety uważane były za twory atmosferyczne, dość często opisywano je jako obiekty wiszące lub stojące nad jakimś miejscem. Dla przykładu Dion Kasjusz w swej „Historii Rzymu” opisuje pojawienie się komety Halleya w roku 12 p.n.e. słowami: gwiazda, zwana kometą, stała przez kilka dni nad Miastem – tu oczywiście Rzymem. Natomiast Józef Flawiusz w „Wojnie żydowskiej” charakteryzuje kometę z roku 64 n.e. słowami: gwiazda przypominająca miecz stała nad miastem – tu z kolei Jerozolimą. Można przypuszczać, że Mędrcy widzieli ją po prostu z warkoczem ustawionym pionowo do horyzontu, głową swoją wskazującą na Betlejem.

Czy da się dziś stwierdzić, jaka to mogła być kometa?

W zidentyfikowaniu owej hipotetycznej komety bardzo pomocne okazują się zapisy z kronik chińskich. Chińczycy bowiem w tym czasie obserwowali niebo z wyjątkową pieczołowitością, notując każdy nowy obiekt pojawiający się na niebie. W okresie od roku 20 p.n.e. do 10 n.e. kroniki te wymieniają pojawienie się trzech komet. W sierpniu 12 roku p.n.e na 56 dni pojawiła się kometa, którą identyfikuje się obecnie z kometą Halleya. W marcu 5 roku p.n.e. w okolicach gwiazdozbioru Koziorożca pojawiła się kometa, która była widoczna przez 70 dni. W kwietniu roku 4 p.n.e. pojawiła się natomiast kolejna kometa, tym razem w okolicach gwiazdozbioru Orła, jednak była ona raczej obiektem słabym i krótkotrwałym.

Jak ustalić, która z tych trzech komet mogła być gwiazdą betlejemską?

Tu z pomocą przychodzi Ewangelia św. Łukasza i zawarte w niej wskazówki dotyczące czasu rozpoczęcia działalności przez Jana Chrzciciela i Jezusa. Łukasz stwierdza, że Jan Chrzciciel rozpoczął swoją działalność w piętnastym roku panowania Tyberiusza (Łk 3,1), co odpowiada okresowi od października roku 28 do października roku 29 n.e. Opisując natomiast okoliczności chrztu Jezusa, Łukasz stwierdza, że miał lat około trzydziestu (Łk 3,23). Ten dość ogólny zwrot był ówcześnie stosowany do ludzi pomiędzy 26 a 34 rokiem życia. Przyjmując powyższe informacje, można ustalić najwcześniejszy rok narodzin Jezusa na 7 rok p.n.e. Z tego względu musimy odrzucić kometę z roku 12 p.n.e., czyli kometę Halleya, jako zbyt wczesną. Kometa z roku 4 wydaje się być zbyt późną, gdyż prawdopodobnie już jesienią roku 5 p.n.e. Herod wyjechał na leczenie do gorących źródeł do Jerycha, gdzie zmarł na wiosnę roku następnego, mniej więcej w czasie pojawienia się owej komety.

Pozostaje więc jedynie kometa z roku 5 p.n.e.

Fakt, że pojawiła się ona w gwiazdozbiorze Koziorożca bardzo dobrze zgadza się z opisem gwiazdy betlejemskiej dokonanym przez Mędrców. Dwa tysiące lat temu na szerokościach geograficznych Mezopotamii, na przełomie marca i kwietnia gwiazdozbiór Koziorożca pojawiał się na niebie na krótko przed wschodem Słońca, kometa ta była więc w tym czasie widoczna właśnie o wschodzie.

Jeżeli proponujemy wyjaśnienie gwiazdy betlejemskiej jako komety, musimy się zastanowić, czy kometa w ogóle, jak i ta w szczególności, mogła mieć jakieś znaczenie dla Mędrców. Dawniej komety interpretowano przecież jako znaki złowróżbne…

Trzeba tu wkroczyć na teren interpretacji astrologicznych, astrologia była bowiem wtedy ściśle związana z astronomią. Faktycznie, poczynając od średniowiecza, komety interpretowano jako znaki zdecydowanie złowróżbne. Z tego też powodu wielu ludzi usiłujących interpretować naturę gwiazdy betlejemskiej, wolało unikać tego wyjaśnienia. Jednak w czasach starożytnych komety były wiązane nie tylko z wielkimi nieszczęściami lub wojnami, ale także ze wspaniałymi zwycięstwami, narodzinami królów, czy też powstawaniem nowych dynastii. Symbolizowały ważne zmiany historyczne, mogły więc zwiastować na przykład czyjeś narodziny. Przypatrując się pojawieniu się komety z roku 5 p.n.e., można również zwrócić uwagę na fakt, iż od 1000 roku p.n.e. do 1000 n.e. gwiazdozbiór Koziorożca był miejscem przesilenia zimowego, a więc miejscem odradzania się Słońca. Ponadto Koziorożec był związany z Saturnem, który w astrologii chaldejskiej symbolizował boskiego Ojca. Możliwe, że w istocie wyprawa Mędrców spowodowana została całym ciągiem znaków. Nie bez znaczenia byłaby tu o dwa lata wcześniejsza potrójna koniunkcja Jowisza i Saturna w gwiazdozbiorze Ryb. W astrologii chaldejskiej Jowisz symbolizował boskiego Syna, natomiast gwiazdozbiór Ryb był astrologicznie często wiązany z Izraelem. Również w rok później na niebie nastąpiło zgrupowanie Jowisza i Saturna z Marsem, który symbolizował potęgę militarną. Oba te znaki mogły zwrócić uwagę Mędrców na możliwe narodzenie potężnego Króla-Mesjasza w Judei. Pojawienie się rok później komety w gwiazdozbiorze Koziorożca byłoby wtedy już trzecim znakiem, tym razem definitywnie wywołującym podróż Mędrców, bowiem kometa, ukazując się na wschodzie, była znakiem szybko następującej zmiany, w odróżnieniu od komety widocznej na zachodzie, zapowiadającej zmiany powolne.

Biorąc pod uwagę wszystkie te informacje, hipoteza, że gwiazda betlejemska była kometą z 5 roku p.n.e. wydaje się być dobrze uzasadniona…

Hipoteza ta jest zgodna z jeszcze jednym faktem dotyczącym narodzin Jezusa. Łukasz podaje w swojej Ewangelii, że w okolicy Betlejem przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą (Łk 2,8). W calej Palestynie w okresie od listopada do lutego pogoda jest zimna i deszczowa, co nie sprzyja trzymaniu nocą owiec na pastwiskach, a tym bardziej nocowaniu przy nich pasterzy. Owce wypędza się na pastwiska zwykle od marca do końca listopada. Szczególnie w dwóch okresach pasterze przebywali ze swoimi stadami przez całą dobę, a mianowicie na przełomie marca i kwietnia, gdy następował wiosenny sezon rodzenia się jagniąt, i w połowie października, gdy stada były zbierane z pól. Kometa pojawiła się w marcu i była widoczna przez 70 dni, Mędrcy musieli więc przybyć do Betlejem najpóźniej z początkiem czerwca. Uwzględniając, że w tym czasie Maria musiała odbyć 40-dniowy czas oczyszczenia, a następnie krótką podroż do świątyni na złożenie wykupu za pierworodnego syna, możemy oszacować czas narodzin Jezusa na marzec i kwiecień, co odpowiada wiosennemu sezonowi rodzenia się jagniąt. Można też wysunąć dalszą hipotezę co do daty narodzenia Jezusa. Łukasz wspomina, że dla podróżujących Józefa i Marii nie było miejsca w gospodzie. Fakt ten zwykle łączy się z tłokiem spowodowanym spisem ludności. Jednak ta interpretacja niekoniecznie musi być słuszna, gdyż spisy w starożytności trwały przez dłuższy czas i nie było konieczności stawienia się do spisu na dany dzień czy nawet tydzień. W okresie wiosennym natomiast wypadało największe święto żydowskie, Pascha, na którą w prawie żydowskim każdy dorosły mężczyzna miał obowiązek stawić się do Jerozolimy. Betlejem natomiast leży tylko kilkanaście kilometrów od Jerozolimy, i w czasie Paschy mogło być równie zatłoczone pielgrzymami tak jak i cała okolica. Fakt, że Nazaret leży dość daleko, bo około 100 km od Jerozolimy, i w związku z tym podroż do Betlejem nie była krótka, mógł skłonić Józefa do połączenia obu powodów podróży. Można więc wysunąć hipotezę, że Jezus narodził się na kilka dni przed lub po święcie Paschy, które w 5 roku p.n.e. wypadało w kalendarzu juliańskim na 20 kwietnia.

To Pana autorska interpretacja wydarzeń?

Nie, ta interpretacja została zasugerowana przez Colina Humpreysa i należy do jednej z najlepiej sformułowanych astronomicznych interpretacji gwiazdy betlejemskiej. Jednak mimo swej sugestywności i w niej można znaleźć kilka słabych punktów, jak choćby ten, czy w opisie zachowania się gwiazdy można utożsamiać znaczenia określeń „wisieć” i „zatrzymać się” nad jakimś miejscem. Temat ten pozostaje więc wciąż otwarty, i jak sądzę nie szybko zostanie rozwiązany, jeśli w ogóle...

Czy nie jest też tak, że ogromna plastyczność symboli astrologicznych powoduje, że do rangi gwiazdy betlejemskiej może kandydować stanowczo zbyt dużo obiektów na niebie lub ich koniunkcji?

Dokładnie tak, dlatego na razie pozostaje nam jedynie świadomość wpływu, jaki owa gwiazda pozostawiła w naszej obyczajowości i języku. Odnajdujemy ją dziś zarówno w określaniu świąt Bożego Narodzenia mianem „Gwiazdka”, jak i w zwyczaju wypatrywania przed wieczerzą wigilijną pierwszej gwiazdy. Owemu zwyczajowi, mocno przeżywanemu przeze mnie w dzieciństwie, pozostaję wierny do dziś. Za każdym razem wspominam wtedy Mędrców jak i ową tajemniczą gwiazdę, która zainspirowała ich do odnalezienia Jezusa, oraz pozwoliła odkryć Jego królewski majestat mimo ewidentnego ubóstwa, w jakim się urodził...

Dziękuję za rozmowę.

Z dr. Pawłem Presiem z Instytutu Astronomicznego rozmawiała Kamilla Jasińska.