Od 34 lat, tzn. od momentu pierwszych domniemanych objawień w Medjugorje, toczy się żywa dyskusja na temat ich autentyczności. Ostatnio głos zabrał sam papież. W drodze powrotnej z pielgrzymki do Sarajewa zapowiedział, że wkrótce Watykan ogłosi stanowisko w tej sprawie. Coraz częściej słychać głosy, że orzeczenie może być negatywne.

Kilkanaście godzin po tym, jak Franciszek przyznał, że niedługo poznamy decyzję w sprawie objawień, wypowiedział też słowa, które mogą być interpretowane jako zapowiedź ostatecznego stanowiska. „Są ludzie, którzy ciągle potrzebują nowości owej tożsamości chrześcijańskiej. Zapomnieli, że Bóg nas namaścił, wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych - i poszukują. Na przykład »Gdzież są wizjonerzy, którzy nam powiedzą, jakie przesłanie przekaże nam Matka Boża o czwartej po południu?« i tym żyją. To nie jest tożsamość chrześcijańska. Ostatnie słowo Boga to »Jezus« i nic więcej” - powiedział papież 9 czerwca podczas porannej Mszy św. w Domu św. Marty. Od tamtej pory nie milkną komentarze na ten temat.

W ubiegłym tygodniu włoski dziennik „Il Giornale” napisał: „Kongregacja Nauki Wiary nie uznała autentyczności objawień w Medjugorje, które może być miejscem wiary, modlitwy, pobożności, ale nie sanktuarium - orzekło zebranie plenarne Kongregacji Nauki Wiary. Dokumentacja przeanalizowana trafiła na biurko Ojca Świętego, który podejmie ostateczne decyzje”. Informacje te niemal natychmiast zdementował watykański rzecznik. - Ponadto katolicki dziennikarz Andrea Tornielli na portalu Vatcan Insider napisał, że Kongregacja Nauki Wiary nie podjęła jeszcze decyzji w sprawie objawień Matki Bożej w Medjugorje, zaprzeczając tym samym informacjom „Il Giornale”. Według nich kongregacja zaleciła, by pielgrzymi odwiedzający Medjugorje nie utrzymywali kontaktów z „widzącymi” i zakazała uczestnictwa w „objawieniach”, których nie należy uznawać za nadprzyrodzone - mówi o. Stanisław Tasiemski OP, watykanista. - Tornielli wyjaśnia, że członkowie kongregacji nie odbyli swej dorocznej sesji plenarnej ani nawet comiesięcznego posiedzenia, które byłyby poświęcone konkluzjom raportu dotyczącego Medjugorje, przygotowanego w ubiegłym roku przez komisję pracującą pod kierunkiem kard. Camillo Ruiniego. Najbliższa sesja odbędzie się w styczniu 2016 r. Z kolei na posiedzeniu 17 czerwca omawiano zupełnie inny temat. Następne zaplanowano po wakacjach, choć nie jest wykluczone, że zostanie przesunięte z powodu obrad synodu biskupów. Dopiero, gdy na temat wydarzeń w Medjugorje wypowiedzą się duchowni należący do kongregacji, sprawa trafi na biurko papieża. Oznacza to, że nie należy oczekiwać decyzji wcześniej niż jesienią. Zatem musimy uzbroić się w cierpliwość - podkreśla o. Tasiemski.

Miliony u Gospy

Po raz pierwszy Gospa, po chorwacku Pani, czyli Matka Boża, ukazała się 24 czerwca 1981 r. na zboczu góry Crnica. Następnego dnia zaczęła rozmawiać z szóstką młodych Chorwatów: Ivanką Ivanković (l. 15), Mirjaną Dragićević (l. 16), Vicką Ivanković (l. 16), Ivanem Dragićević (l. 16), Mariją Pavlović (l. 16) i Jakovem Čolo (l. 10). Zjawa przedstawiła się jako Błogosławiona Dziewica Maryja. Te rozmowy mają trwać do dziś, przez co miejscowość stała się najbardziej uczęszczanym miejscem pielgrzymkowym na świecie. Dotychczas Medjugorje odwiedziło ok. 30 mln ludzi. Dwóch kolejno sprawujących urząd miejscowych biskupów uznało jednak, że objawienia nie mają nadprzyrodzonego charakteru. Również Kongregacja Nauki Wiary nie potwierdziła ich autentyczności. Watykan oświadczył też wprawdzie, iż nie należy organizować oficjalnych - parafialnych i diecezjalnych - pielgrzymek do Medjugorje, ale jednocześnie nakazał, by księża opiekowali się pątnikami, gdyż „wymagają uwagi i troski duszpasterskiej, tak aby w Medjugorje i w związku z Medjugorje było krzewione zdrowe nabożeństwo według nauki Kościoła”.

Ostrożność i sceptycyzm

Kard. Joseph Ratzinger, ówczesny prefekt kongregacji, starał się zachować w kwestii Medjugorje ostrożność. Z jeszcze większym sceptycyzmem zaczął traktować bałkańskie objawienia, będąc już papieżem. Zwłaszcza gdy w 2009 r. wybuchł skandal z udziałem franciszkanina, który rzekomo opiekował się nawiedzonymi dziećmi. Benedykt XVI zwolnił go ze ślubów zakonnych i przeniósł do stanu świeckiego pod groźbą ekskomuniki. Powód: „błędy dogmatyczne, szerzenie herezji, manipulacje, nieposłuszeństwo i złamanie celibatu”. Widząc jednak, że Medjugorje przyciąga coraz większe tłumy, papież powierzył zbadanie sprawy watykańskiej komisji. Na jej czele stoi kard. C. Ruini, a w składzie jest dwóch Polaków. 17 stycznia 2014 r. komisja przekazała raport na ręce papieża Franciszka. Są w nim m.in. zeznania wizjonerów, a także wyniki badań lekarskich, którym się poddali. Być może ostateczne stanowisko Stolicy Apostolskiej w tej sprawie poznamy już wkrótce. Jednak coraz częściej słychać, że nie będzie ono pozytywne.

Fenomen i wyzwanie

Medjugorje ma wielu gorących zwolenników, jak i przeciwników. Tamtejsze objawienia są nie tylko fenomenem, ale i wyzwaniem dla Kościoła. Po raz pierwszy bowiem trwają one tak długo, a w dodatku ci, do których przychodzi Gospa, twierdzą, że będzie się tak działo do końca ich życia…

- Skoro nawet księża przyjeżdżają do Medjugorje, to znaczy, że Kościół na swój sposób prawdziwość objawień uznaje albo w końcu je uzna. Tak jak z kultem Bożego Miłosierdzia. W Polsce był on zakazany przez kilkadziesiąt lat, a dzisiaj rozkwita na całym świecie - zauważa Anna, która w Medjugorje była już dwa razy. - To miejsce przyciąga. Ludzie już w autokarze dyskutują, czy był cud, czy nie, wymieniają argumenty i lektury, dzielą się swoimi wątpliwościami. Niektórzy mówią, iż objawienia te mogą być pochodzenia demonicznego. Tylko jak wytłumaczyć, skąd bierze się w tym miejscu tyle dobra, tyle nawróceń - zastanawia się.

Lider zespołu T. Love Muniek Staszczyk w jednym z wywiadów tak wspominał swój wyjazd do Medjugorje: „Wydaje mi się, że to jedno z najważniejszych miejsc na świecie, że tam Matka Boża robi to, co chce. Nie chcę o tym opowiadać w gazecie, ale zdradzę tyle, że poczułem tam miłość, ogromną miłość. Poryczałem się, chociaż msza była po włosku, a ja po włosku znam 15 słów i moja żona też ryczała, a nikt się na żadne ryczenie nie umawiał. Wiele rzeczy się tam zmieniło. Wcześniej się śmiałem z różańca, że to jakiś zabobon, a teraz jestem pierwszy do różańca. Zmienił się też mój stosunek do kobiet”.

- Zupełnie mi nie przeszkadza, że Watykan nie potwierdził autentyczności objawień. Medjugorje to dla mnie miejsce modlitwy, a nie cudów. Modlitwa nabiera tam zupełnie innego wymiaru. Różaniec odmawiany w kilku językach jednocześnie ma niewiarygodną moc - puentuje Anna.

JKD

[koniec_strony]

MOIM ZDANIEM

Roman Zając, biblista i demonolog

Na początek chciałbym wyjaśnić, czym jest objawienie prywatne i dlaczego nie wolno mylić go z Objawieniem. Objawienie to odsłonięcie tego, co było zakryte. Bóg wszystko, co miał nam do objawienia, objawił przez swojego Syna i Jego Ducha. Dlatego fundamentem wiary chrześcijańskiej jest to, co zawiera Pismo Święte. Objawienia Maryi (które jezuita Jacek Bolewski sugeruje raczej nazywać jawieniami, aby odróżnić od jedynego w swoim rodzaju Objawienia) nie mogą zawierać więc nic, co wykraczałoby poza ten fundament. Orędzia Maryi nie są nigdy nowymi prawdami wiary, ale rozwinięciem i dopełnieniem tego, co było zawarte w Jezusie Chrystusie. Najważniejsze jest w nich przypominanie, że Ewangelia to Dobra Nowina o tym, iż łaska jest silniejsza od grzechu, i wezwanie do nawrócenia.

Kiedy Kościół uznaje jakieś objawienia prywatne, nie oznacza to, że nakazuje wiernym, aby je przyjmowali i kształtowali swą pobożność w ich świetle. Uznanie objawień prywatnych polega na tym, że Kościół dostrzega w nich coś nadprzyrodzonego, a zarazem stwierdza, iż nie ma w nich nic sprzecznego z Objawieniem i dlatego treści w nich zawarte mogą służyć pogłębieniu pobożności. Natomiast my nie musimy wierzyć w uznane już objawienie prywatne, bo to, co jest nam potrzebne do wiary, mamy w Piśmie Świętym, a wyraża to Credo, katechizm i dogmaty. Kościół nigdy nie zobowiązywał do wiary w jakieś szczególne wizje czy orędzia maryjne poza Objawieniem. To sprawa każdego wierzącego. Nawet jeśli organizowane są pielgrzymki do miejsc objawień, nawet jeśli papież ustanowił święto w nich postulowane lub wyniesiono na ołtarze osoby, które objawienia prywatne otrzymały. W Kościele przyjęto zasadę, że nie można wypowiedzieć się pozytywnie na temat autentyczności objawień, dopóki one trwają. Kościół może natomiast stwierdzić, że coś nie jest dziełem Boga. Dlatego, jeśli ocena autentyczności objawień jest negatywna, można takie orzeczenie wydać w trakcie ich trwania. Zdarzały się pewne fenomeny i zjawiska, które przypominały objawienia prywatne, ale od początku istniało uzasadnione podejrzenie, co do ich pochodzenia.

Szatan potrafi przybrać święty wygląd, a nawet udawać Maryję i mówić rzeczy wzniosłe oraz pozornie zachęcać do pobożności. Zdaniem teologów w przypadku Medjugorje można przytoczyć szereg nieścisłości lub błędów teologicznych, które wizjonerzy powtarzają za ukazującą się im istotą, określaną jako Gospa. Mówiła ona np., że wszystkie religie są równe oraz nawoływała do nieposłuszeństwa biskupowi miejsca. Zdziwienie budzi również pewna symbolika wizji: towarzyszące rzekomej Maryi „kupidynki” o demonicznych twarzach oraz fakt, iż postać posiada zakryte stopy. A jak wiadomo z relacji licznych egzorcystów, symbol Maryi miażdżącej stopą głowę węża szczególnie mocno drażni szatana. Szczegółowe omówienie sprzeczności głoszonych przez wizjonerów z Medjugorje można znaleźć w książce Doroty Rafalskiej „Medjugorie prawda czy fałsz” (wyd. Lublin, 2003), będącej rozprawą doktorską obronioną na KUL. Niektórzy uważają nawet, że zjawiska zachodzące w Medjugorje to - po wstępnej próbie, jaka miała miejsce w Garabandal - bardziej wyrafinowana i przebiegła postać szatańskiego mamienia. Zjawiska z Garabandal są zaś klasycznym przypadkiem działalności szatana (por. ks. Jan Wójtowicz, „Problem Medjugorie”, Przemyśl 1996). Oczywiście faktem, którego nie można ignorować, są liczne nawrócenia osób uważane za owoce Medjugorje. Trudno mi wypowiadać się w materii tak delikatnej. Szatan może dopuścić jakieś dobro, jeśli spodziewa się osiągnąć większe zło. Może są złe owoce, które umykają naszej uwadze? Cele szatana mogą być na tyle dalekosiężne, że wykraczają poza naszą perspektywę postrzegania. Może chodzić np. o zdominowanie, usunięcie w cień oraz pomniejszenie znaczenia i wpływu Fatimy oraz Lourdes, bo wciąż trwające objawienia wzbudzają większą sensację. A może chodzi o przemycenie idei sprzecznych z nauczaniem Kościoła? Oczywiście nie mam prawa kwestionować autentyczności nawróceń. Duch Święty potrafi bowiem działać w sposób dla nas niepojęty, a Pan Bóg pisać prosto nawet na krzywych liniach.

NOT. JKD

Echo Katolickie 27/2015