„Imigracja z Europy Wschodniej, niegdyś ważny filar niemieckiego rynku pracy, znacznie spadła. Eksperci ostrzegają, że bez nowych strategii, niedobór siły roboczej grozi eskalacją” – czytamy.

W artykule przytoczone zostały dane niemieckiego Instytutu Badań nad Zatrudnieniem (IAB). Zgodnie z nimi, migranci z Europy Środkowej i Wschodniej, w tym również z Polski, latami zapewniali Niemcom wykwalifikowaną siłę roboczą i równoważyli niekorzystne przemiany demograficzne.

„W międzyczasie jednak każdego roku przybywa o 138 000 imigrantów mniej niż w szczytowym okresie. W szczytowych okresach (2011-2015) do Niemiec przybywało łącznie 207 000 osób rocznie ze wszystkich krajów rozszerzenia UE na wschód. Ostatnio było ich tylko 69 000 rocznie, co odpowiada spadkowi o 66,5 procent” – czytamy.

Na łamach Die Welt czytamy, że tendencja ta jest w dalszym ciągu spadkowa. Pracownicy z zagranicy są zaś coraz ważniejsi dla Niemiec.

„W latach 2015-2024 zatrudnienie wykwalifikowanej siły roboczej w Niemczech wzrosło o 600 000, podczas gdy liczba niemieckich pracowników spadła. W przypadku pracowników niewykwalifikowanych wzrost zatrudnienia o ponad milion jest również prawie wyłącznie spowodowany pracownikami zagranicznymi” – czytamy.

Wśród krajów, które przez lata zapewniały Niemcom napływ siły roboczej wiodącą rolę odgrywała Polska.

„W szczególności Polska była przez wiele lat jednym z najważniejszych krajów imigracyjnych dla Niemiec” – czytamy.

Szczyt migracji z Polski i innych krajów do Niemiec miał miejsce w 2015 roku, a w 2018 roku zupełnie migracja ta „zupełnie się załamała”. Migracja do Niemiec z Polski, Węgier, Czech, Słowacji, Słowenii i krajów bałtyckich spadła wówczas aż o 84 proc.

Brak zainteresowania ze strony Europejczyków Niemcy próbują uzupełnić migrantami z krajów trzecich. Tutaj zaś na czele są Indie.