Wizytę słynnego piosenkarza bardzo poważnie potraktowali przywódcy obozu postkomunistów na czele z prezydentem Polski Aleksandrem Kwaśniewskim i jego żoną Jolantą. Ówczesna głowa państwa przyjęła gwiazdora w pałacu prezydenckim choć pewną konsternację wywołał fakt, że gość przybył w stylizowanym sowieckim mundurze. Króla popu przyjął też wicepremier i minister finansów Grzegorz Kołodko,  który obdarował go swoją książką „Poland 2000 Strategy future”. 

Przyjazd autora longplaya „Thiller” zelektryzował polskich fanów wirtuoza sceny. Już na lotnisku Okęcie przywitały go tysiące zwolenników a potem równie oblegany był warszawski hotel Mariott, w którym ulokowano  gwiazdora i jego ekipę. Dyrekcja hotelu zarezerwowała aż 67 pokojów dla ekipy Jacksona na 40-tym piętrze hotelu.

Opowiadano, że na specjalne życzenie impresaria artysty w jego apartamencie zamontowano specjalny drewniany parkiet, który służył piosenkarzowi do trenowania swych figur tanecznych. Sfery biznesowe ekscytowały z kolei plotki o tym, że przybysz z USA ma plany zainwestowania w Polsce sporych sum. Wiele emocji i spekulacji wywołało specjalne spotkanie Jacksona z prezydentem Warszawy Marcinem Święcickim. Według przecieków z tych rozmów Jackson miał obiecać wybudowanie w Warszawie specjalnego parku rozrywki.  Plotki głosiły też, że posiadający gigantyczne zasoby piosenkach miał też dopytywać się o cenę w razie ewentualnego zakupu hotelu Bristol. Nie sprawdziły się plotki o planach zakupów przez Jacksona zamku w Lubiążu.

Ale oczywiście najważniejszym wydarzeniem był koncert Jacksona zorganizowany na lotnisku Bemowo 20 września.  Sprzęt potrzebny do widowiska przybył na miejsce koncertu w kilkudziesięciu wielkich tirach, a budową sceny zajęło się około 200 osób. Koncert który zgromadził około 120 tysięcy widzów był największym jak dotąd koncertem w Polsce i zajął drugie miejsce w rankingu wszystkich 82 etapów trasy koncertowej króla popu. W tamtych latach nowatorskie efekty komputerowe i spektakl dymów i świateł robił na polskich widzach wstrząsające wrażenie. Gazety rozpisywały się o potwornym ścisku w sektorach publiczności, które doprowadziły do tego, że aż 15 osób trzeba było hospitalizować. Na scenę udało się wedrzeć jednej z miłośniczek piosenkarza, która całowała Jacksona po rękach.  Artysta stał się też tematem zachwytów istniejącej wówczas prasy bulwarowej z racji swoich kreacji. Zachwyt wywołało samo przybycie artysty na koncert, który pojawił się, gdy specjalny podnośnik wysunął na scenę kosmiczną kapsułę, z której Jackson wysiadł w kombinezonie pilota statku stylizowanym na filmy science-fiction.

Bardzo wyraźny był motyw pacyfistyczny. Symbolem tej wrażliwości piosenkarza było wjechanie na scenę czołgu z żołnierzem, który po otwarciu klapy pojazdu wycelował w pierś Jacksona karabin maszynowy. Po chwili napięcia, żołnierz opuścił broń i rozpłakał się jak dziecko. Wszystko zakończyły niezwykle efektowne fajerwerki a sam Jackson zaśpiewał swój pacyfistyczny hymn Earth song.

Amerykański gwiazdor miał żyć jeszcze tylko 13 lat. Jego wyniszczony używkami organizm  nie pozwolił mu dożyć sędziwego wieku. Wieść o śmierci Jacksona wywołała reakcje także w Warszawie. Amfiteatr w Parku Górczewskim na Bemowie otrzymał od władz miasta imię Michaela Jacksona. Obok ustawiono tablicę pamiątkową, która głosi: „Tu na Bemowie, 20 września 1996 roku  Michael Jackson zelektryzował Polskę dając koncert dla ponad 100 000 ludzi, przenosząc nas w świat dotychczas nieznany”. Na koniec warto dodać, że żadna z zapowiadanych inwestycji showmena w Polsce się nie ziściła. Wizyta amerykańskiego piosenkarza została zapamiętana przez wielu Polaków jako apogeum chęci błyszczenia światowością, do której sporą skłonność miał prezydent Kwaśniewski z małżonką.