Wideo szybko zyskało popularność w sieci, wywołując falę komentarzy i spekulacji. Sikorski opatrzył je podpisem: "Za Polskę, która łączy, nie dzieli".

Sławomir Mentzen, odnosząc się do sytuacji, stwierdził: "Z Nawrockim też bym poszedł na piwo, ale nie zaprosił. Nie rozumiem, o co niektórym chodzi. Nie należę do mafii, nie należę do sekty. Idę prosto. Nie dam się zapisać do żadnego z waszych obozów. A politycy powinni umieć normalnie ze sobą rozmawiać".

Nie wszyscy jednak podzielili entuzjazm wobec tego spotkania. Krzysztof Bosak, współlider Konfederacji, wyraził zaskoczenie i dezaprobatę, stwierdzając, że nie poszedłby na piwo z Trzaskowskim. Wskazał również, że Platformie Obywatelskiej zależało na skróceniu dystansu z Mentzenem, co bez wątpienia może być elementem strategii wyborczej.

Choć spotkanie polityków w pubie odebrane zostało przez część opinii publicznej jako dowód na możliwość ponadpartyjnego dialogu, nie brak głosów, że cała sytuacja mogła być również sprytnie zaplanowaną akcją marketingową. W końcu pub należy do Sławomira Mentzena, a nagłośnione w mediach spotkanie z politykami z różnych stron sceny politycznej to darmowa, szeroko komentowana reklama lokalu. Tego typu zabieg świetnie wpisuje się w styl prowadzenia kampanii przez lidera Konfederacji, który od lat umiejętnie łączy politykę z autopromocją.

Reasumując, trzech wysoko postawionych polityków – każdy zarabiający wielokrotność średniej krajowej, każdy oderwany od realiów przeciętnego Kowalskiego – spotyka się beztrosko przy piwie w eleganckim lokalu w centrum Torunia, podczas gdy tysiące Polaków liczy grosz do grosza i odmawia sobie przyjemności z powodu rosnących cen żywności, energii i kredytów. To nie tylko symboliczny obraz elitarnej bańki, ale i bolesne przypomnienie, że władza – bez względu na opcję polityczną – zawsze znajdzie czas i środki na wspólne biesiadowanie, podczas gdy obywatele zmagają się z codziennością.