Władze rosyjskie nie rezygnują z umacniania swych wpływów w Ameryce Łacińskiej. Oczywiście priorytetem pozostaje obrona reżimu Nicolasa Maduro w Wenezueli, ale jest też wsparcie dla Kuby i Nikaragui. Większe znaczenie ma zaś teraz zyskać Boliwia. 11 lipca na Kremlu pojawi się jej prezydent Evo Morales – podpisane mają być porozumienia o strategicznym partnerstwie.

Boliwia od dawna jest jednym ze sprzymierzeńców politycznych Rosji w Ameryce Południowej i Środkowej. Lewicowiec Evo Morales był pierwszym prezydentem tego kraju, który złożył wizytę w Moskwie. Podczas ceremonii przyjęcia listów uwierzytelniających od nowego ambasadora Boliwii (październik 2018) Putin zauważył, w minęło właśnie 120 lat od nawiązania relacji dyplomatycznych między obu państwami. Przypomniał, że do końca 2019 roku uruchomione ma być przy wsparciu rosyjskim boliwijskie centrum badań i technologii atomowych. Boliwia należy do tej grupy krajów latynoamerykańskich, które w sprawie konfliktu wewnętrznego w Wenezueli stoją po stronie Moskwy, uznając władzę Nicolasa Maduro i odrzucając wspieranego m.in. przez USA lidera opozycji Juana Guaido. 11 lipca Evo Morales ma złożyć wizytę w Moskwie. Poprzednio był tam w czerwcu 2018 roku. Teraz ma podpisać tam nowe strategiczne porozumienia z Rosją: przede wszystkim w obszarze współpracy zbrojeniowej oraz w obszarze handlu i energetyki.

Boliwia jest zainteresowana zakupem rosyjskiego uzbrojenia. Jak powiedział prezydent Evo Morales, władze w La Paz szczególnie zainteresowane są samolotami. W 2018 roku boliwijska armia przestała używać amerykańskich samolotów szkoleniowych T-33 i teraz jest zainteresowana ich rosyjskimi odpowiednikami. – W Ameryce Łacińskiej jest dużo rosyjskich samolotów – podkreślił Morales, zaznaczając, że wszystko będzie zależało od ustaleń ekspertów. Techniczna współpraca wojskowa Boliwii z Rosją koncentruje się obecnie na szkoleniach boliwijskich oficerów, bo głównym dostawcą sprzętu są Chiny. Chińczycy dostarczają głównie pojazdy opancerzone, systemy komunikacyjne i wspierają zakup śmigłowców.

Boliwia nie przedstawia dla Kremla takiej wartości jak choćby Wenezuela. Nie ma tak wielkich zasobów surowców i leży odizolowana w głębi kontynentu. Na dodatek jest dość biedna. Dla Moskwy przedstawia wartość z dwóch powodów. Po pierwsze, zwłaszcza teraz, może być ważnym ogniwem regionalnego obozu prochavistowskiego. Niedawno Peru zaprosiło Rosję, Chiny, Kubę, Boliwię, Turcję i inne kraje popierające Maduro do Limy na szczyt 6 sierpnia. Ma być on poświęcony sytuacji w Wenezueli. Zaproszono też przedstawicieli reżimu Maduro, nie będzie natomiast nikogo z opozycji. Po drugie, Boliwia ma pewne zasoby naturalne (ropa, gaz) atrakcyjne dla rosyjskich inwestorów.

Warsaw Institute