Według rzecznika polskiego MSZ Macieja Wewióra, treść haseł była „wymierzona w bezpieczeństwo Polski i Unii Europejskiej”. Do zdarzenia doszło w czasie szczególnie wrażliwym – w dniach, gdy w Brukseli odbywał się unijny szczyt poświęcony finansowaniu dalszego wsparcia dla Ukrainy.
Hasła „killers” i „j**ć mur” zostały umieszczone na ścianach i drzwiach wejściowych do konsulatu, w połączeniu z symboliką mającą wzbudzić grozę i chaos. Czerwona farba – często wykorzystywana w aktach protestu jako symbol krwi.
Belgijska policja zabezpieczyła nagrania z monitoringu i analizuje wizerunki kilku osób, które miały poruszać się w pobliżu placówki w nocy. Wstępne ustalenia wskazują na niewielką grupę – od trzech do czterech osób – która mogła stać za atakiem wandalizmu.
Jeden z pracowników konsulatu, cytowany przez RMF FM, przyznał, że zdarzenie wygląda na „ruską prowokację”, choć zaznaczył, że „to może być wszystko – chodzi o sianie zamętu, niepewności. To fragment szerszych działań”. Tego typu akty agresji wobec instytucji dyplomatycznych wpisują się w znany z podręczników destabilizacyjnych repertuar działań hybrydowych.
MSZ RP skierowało sprawę do odpowiednich belgijskich służb i oczekuje szybkiego wyjaśnienia incydentu oraz zidentyfikowania sprawców.
Jak ustaliło RMF FM, zniszczenia zostały już uprzątnięte.
