W czwartek 30 listopada w klasztorze sióstr Klarysek w Krakowie odbyły się uroczystości odpustowe ku czci św. Andrzeja. Popołudniowej Mszy św. przewodniczył abp Marek Jędraszewski, który mówił o niełatwej posłudze Apostołów, niejednokrotnie kończącej się męczeństwem oraz o tym, że Chrystusowy krzyż jest drogą do zbawienia.

Na początku metropolita krakowski przytoczył fragment Pisma Świętego, który opowiada o tym, jak św. Andrzej rozpoznał w Chrystusie Mesjasza i już kolejnego dnia opowiedział o tym swojemu bratu Piotrowi. Wspomniał także o chwili, w której nad jeziorem Genezaret przyszli Apostołowie usłyszeli słowa Chrystusa: „Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami ludzi".

- I uwierzyli, że On jest Mesjaszem i przyjęli to posłannictwo, które zostało tak obrazowo wyrażone słowami: „rybacy ludzi". Zdając sobie sprawę z tego, że Mesjasz ma głosić Ewangelię całemu stworzeniu, że ma być Światłością dla wszystkich - i dla Żydów i dla pogan - poszli za Nim i udali się wzdłuż Jordanu do jego źródeł - powiedział arcybiskup.

Opisał przy tym, jak właśnie tam Pan Jezus zapytał Apostołów najpierw o to, za kogo ludzie uważają Syna Bożego, a potem, za kogo oni Go uważają. - Wtedy Piotr powiedział w gruncie rzeczy to samo, co kiedyś powiedział mu Andrzej, a w co obydwaj wierzyli gorącym sercem: „Ty jesteś Mesjasz, Chrystus, Syn Boga Żywego". Tak zaczął się ich los - los Apostołów, posłańców, wysłanników Światłości - nauczał.

Następnie nawiązał do chwili, w której Jezus już po swoim zmartwychwstaniu żegnał się z nimi i posłał ich na cały świat, by głosili Dobrą Nowinę. - Po całej ziemi rozszedł się ich głos, aż po krańce świata. Stawali się w ten sposób prawdziwie „rybakami ludzi", to znaczy - rodzili wiarę przez głoszenie Słowa, bo jak pisał św. Paweł: „Wiara rodzi się z tego, co się słyszy. Tym zaś, co się słyszy jest Słowo Chrystusa" - zaznaczył.

Dodał, że Apostołowie pozyskiwali ludzi dla Chrystusa właśnie po to, by oni - wyznając swoją wiarę - zostali zbawieni. - Miłość do ludzi rodziła w Apostołach gorliwość, by dzięki swojej wierze w Chrystusa mieli oni życie wieczne. Właśnie ta gorliwość, by ludzie nie zostali odtrąceni przez Boga sprawiała, że żadne przeciwności ich nie zniechęcały. Szli na cały świat, wielokrotnie doznając bólu i niezrozumienia - powiedział.

Zauważył też, że spotykali się oni nie tylko z szyderstwami, ale również niejednokrotnie stawali się męczennikami. - Oni sami musieli stać się dla świata nie tylko tymi, którzy głosili Chrystusa jako Pana, ale także jako ci, którzy swoim sercem uwierzyli w Niego aż do końca, to znaczy aż po cierpienie, przelaną krew i śmierć męczeńską - śmierć świadka Chrystusowego krzyża, który staje się drogą zbawienia. Tak było w przypadku Piotra i Andrzeja - mówił metropolita.

Opowiedział też o historii męczeńskiej śmierci obu Apostołów na krzyżu. - Św. Andrzej, widząc narzędzie swej męki miał powiedzieć: "Witaj krzyżu, moja jedyna nadziejo". Męka jego trwała długo, ale cały ten czas umierania był wypełniony przez niego modlitwą i nieustannym wyznawaniem tego, co daje gwarancję zbawienia - Jezus jest Panem, Jezus jest Bożym Synem, jest prawdziwie Chrystusem, Światłością świata i ci wszyscy, którzy uwierzą właśnie w Niego, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, osiągną życie wieczne - głosił abp Jędraszewski.

Nawiązał również do fragmentu "Pieśni o słońcu niewyczerpanym" Karola Wojtyły: "Jest we mnie kraina przeźroczysta w blasku jeziora Genezaret - i łódź... i rybacza przystań, oparta o ciche fale... i tłumy, tłumy serc, zagarnięte przez Jedno Serce, przez Jedno Serce najprostsze, przez najłagodniejsze".

- To jakby inna nazwa Światłości świata. Echo tej wielkiej sieci, którą wtedy na Apostołów zarzucił Chrystus, mówiąc, że właśnie w tym momencie stają się rybakami ludzi. Echo tej wielkiej, wspaniałej wizji Kościoła, która ukazuje Boży lud nieustannie zagarniany przez coraz to nowych świadków Chrystusa w zbawcze sieci, dające życie wieczne. Pisząc te strofy zapewne nie mógł przypuszczać, że upłyną lata, a on swoje życie zwiąże z "Barką". Tą pieśnią, o której mówił, że wyraża także jego los, bo Pan go też wezwał i kazał mu pozostawić to, do czego był najbardziej przywiązany, oddać wszystko Chrystusowi i iść za Nim na Boży łów - powiedział arcybiskup.

Odwołał się również do encykliki "Ecclesia in Europa", w której Jan Paweł II przedstawia przejmujący obraz Europy, która odchodzi od Chrystusa i w której ludzie „syci swym materialnym bogactwem" są pozbawieni nadziei. - Dał taki obraz Kościoła, ale równocześnie przeciwstawił jemu jeszcze inny - pełen nadziei, bo Kościół w Europie jest znakiem nadziei na życie i na to, że każdy, kto wyzna swoimi słowami, iż Jezus jest Panem, osiągnie zbawienie. Ciągle ta prawda jest głoszona światu i będzie głoszona, aż do skończenia świata, bo wszystko przemija, także ludzkie pokolenia, ale pozostaje Chrystusowy krzyż - mówił.

Na koniec dodał, że krzyż jest znakiem zbawienia, który budzi nadzieję, radość i moc, którą wyraził św. Andrzej Apostoł, gdy zobaczył narzędzie swojej męki. - Czując wspólnotę losów z Mistrzem, którego ukochał i za którym poszedł, wypowiedział słowa, jakie są przesłaniem także dla nas dzisiaj - „Witaj krzyżu, nadziejo nasza jedyna". Dopóki ludzie tak będą patrzeć na krzyż, tak długo będzie w nas i całym świecie nadzieja na życie wieczne - zakończył.

Paulina Smoroń | Archidiecezja Krakowska

dam