Ukraiński dyplomata przyznał, że rozmowa z ministrem finansów Niemiec Christianem Lindnerem pierwsza dnia pełnoskalowej wojny doprowadziła go do płaczu. Melnyk prosił o dostawy broni przeciwpancernej i systemów MANPADS do zestrzelania helikopterów. W odpowiedzi usłyszał, że dostarczanie broni nie ma sensu, ponieważ dostawy potrzebują więcej czasu niż ukraińskiemu rządowi uda się przetrwać, a władzę w Kijowie wkrótce przejmą Rosjanie.
- „Ogólnie atmosfera była ponura. Wieczorem tego dnia, w tamten czwartek, zrobiło się dla mnie jeszcze bardziej dramatycznie i beznadziejnie. I wtedy naprawdę płakałem”
- opowiedział Melnyk w rozmowie z „Bildem”.
Wskazał, że to właśnie tego typu rozmowy doprowadziły go do tego, że zaczął „krzyczeć z rozpaczy” w przestrzeni publicznej, wielokrotnie mówiąc o niechęci Berlina do Kijowa.