Fronda.pl: Panie Profesorze, został Pan przez ministra Sienkiewicza odwołany z funkcji dyrektora Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej. W jaki sposób ta decyzja została uargumentowana przez resort kultury i dziedzictwa narodowego?

Prof. Jan Żaryn (historyk, b. senator, b. dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego): W oficjalnym piśmie do mnie skierowanym przedstawiono takie powody zdymisjonowania mnie, które moim zdaniem kompromitują ministra Sienkiewicza. Pierwszym z wymienionych powodów było wspieranie przeze mnie środowisk nacjonalistycznych, które Bartłomiej Sienkiewicz w jednej ze swych wypowiedzi zechciał określić epitetem - „ekstremistyczne”. Rozumiem więc, że legalne organizacje działające w Polsce o proweniencji niepodległościowej, bądź też odwołujące się do dziedzictwa chrześcijańskiego, jak chociażby ruch oazowy czy też do dziedzictwa narodowego, jak Młodzież Wszechpolska, to dla obecnego ministra kultury i dziedzictwa narodowego - „ekstremistyczny” margines. Muszę przyznać, że jest to hańbiące stanowisko, a osobiste poglądy pana ministra nie powinny rzutować na to, żeby w przestrzeni publicznej tego typu legalne organizacje nie mogły otrzymywać funduszy, podobnie jak otrzymują je inne  środowiska.

Drugim z wymienionych powodów był stworzony w 2021 roku przez Wojciecha Korkucia z Funduszu Patriotycznego plakat, nawiązujący do toczącej się wówczas publicznie dyskusji o reparacjach wojennych a wpisujący się w pewien konkretny kontekst antypolskich wypowiedzi ówczesnego ambasadorów Niemiec w naszym kraju. Natomiast trzeci z wymienionych oficjalnie powodów skierowany był już w sposób personalny do mojej osoby, jako rzekomo nie dającej rękojmi zbudowania Muzeum Paderewskiego. Problem w tym, że to właśnie minister Sienkiewicz podjął decyzję o tym, że to Muzeum ma nie powstać. Być może więc minister również samego siebie powinien odwołać, bo przecież on tym bardziej nie daje rękojmi, by to Muzeum powstało, skoro je zlikwidował. W tym przypadku mamy niewątpliwie do czynienia z pewną barejowską farsą w wykonaniu Bartłomieja Sienkiewicza.

I to były te powody oficjalnie wyartykułowane na piśmie. Natomiast niezwykle istotne w tym przypadku jest to, co minister Sienkiewicz mówił, a czym w sposób świadomy obraził wiele milionów Polaków, naruszając naszą polską zbiorową wrażliwość. A to nawoływanie przez niego do wykluczenia legalnych organizacji, których minister Sienkiewicz z powodów ideologicznych nie akceptuje, jest być może jakąś próbą sprawdzenia tejże polskiej wrażliwości. Być może Sienkiewicz chce po prostu sprawdzić, na ile może sobie pozwolić w bezkarnym marginalizowaniu i obrażaniu pewnej przestrzeni polskiego dziedzictwa narodowego i polskiej kultury oraz środowisk z nimi związanych. Być może w ten sposób bada reakcje społeczne na swoje działania. Zobaczymy, kiedy ta obecna ekipa rządząca przekroczy tu przysłowiowy Rubikon, za którym spotka się już ze zbiorowym „Non possumus” wykonaniu polskiego społeczeństwa. 

W jednym z wywiadów mówił Pan o stygmatyzacji dziedzictwa chrześcijańsko-narodowego przez obecne władze. Czy obóz polityczny Donalda Tuska przystępuje właśnie na naszych oczach, by użyć terminologii ministra Nitrasa – do „opiłowywania” Polaków z ich własnych, najgłębszych korzeni tożsamościowych?

Myślę, że tak, ale nie jest to zarazem celem samym w sobie. Celem podstawowym jest bowiem, jak się wydaje, wprowadzanie metod rewolucyjnych w Polsce. I mamy tu do czynienia tym razem z rewolucją zachodnioeuropejską, a nie bolszewicką w sensie kierunku geograficznego. Oparta jest ona jednak na podobnych podstawach ideologicznych. Dominująca w Europie Zachodniej formacja intelektualna lewicowo-liberalna chcę drogą rewolucyjnego przyspieszenia dokonać w Polsce przełomu świadomościowego, który spowoduje, że odwrócimy się jako Polacy od własnej tożsamości i przeszłości. Mamy oczywiście dzięki postaci Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego, a potem również Papieża Jana Pawła II, doświadczenia, z których możemy czerpać, by wiedzieć, w jaki sposób skutecznie bronić naszej polskiej, chrześcijańskiej tożsamości - w czym niewątpliwie bardzo istotną rolę odgrywa Kościół katolicki. Jednak już w kwestii obrony dziedzictwa narodowego musimy to zrobić jako Polacy w formule nam dostępnej, czyli choćby zorganizowanych protestów czy też stowarzyszeniowych działań edukacyjnych. 

Spodziewał się Pan, że prędzej czy później te masowe czystki ministra Sienkiewicza w sferze polskiej kultury i dziedzictwa narodowego dosięgną również zarządzany przez Pana Instytut a także i Pana osobiście?

Tak, oczywiście. Wydaje mi się, że właśnie to niezwykle patriotyczne środowisko zajmujące się historią Polski XIX i XX-wiecznej, bardzo mocno nie pasuje do tych dzisiejszych rewolucyjnych wyzwań, polegających na tym, abyśmy wypłukali własną polskość. Im więc silniejsi jesteśmy w obronie polskiej wrażliwości, tym bardziej utrudniamy tej oligarchii paneuropejskiej dokonanie pożądanego przez nią a wspomnianego wcześniej przewrotu rewolucyjnego. Nazywam to oligarchią ponieważ uważam, że Unia Europejska została zawłaszczona przez oligarchów politycznych, ekonomicznych i medialnych, a do tego kręgu została też wprowadzona pewna grupa Polaków, których rolą jest zniewolić własny naród. To, co obserwujemy obecnie jest właśnie realizacją tej misji, również poprzez instytucje państwa polskiego. Kłopot polega na tym, że wskutek wyniku wyborów parlamentarnych z października 2023 roku, procesy te przeprowadzane są niestety za zgodą sporej części polskiego społeczeństwa. Na szczęście mamy też jako Polacy taką cechę, że budzimy się w sytuacjach, gdy zagrożenie likwidacją polskiej tożsamości narodowej staje się bardzo bliskie.

Pana następcą i nowym dyrektorem Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Dmowskiego i Paderewskiego został dziennikarz związany na ścieżkach swej kariery z Gazetą Wyborczą, Krytyką Polityczną czy z OKO Press - Adam Leszczyński. Jak Pan ocenia tę decyzję personalną ministra Sienkiewicza?

Mamy tu znów do czynienia z pewną farsą w stylu Barei. Bo to przecież trochę tak, jak ja bym został dyrektorem Instytutu im. Róży Luksemburg, a jak łatwo się domyślić, nie byłaby to wówczas przestrzeń, w której pamięć o tej pani byłaby pozytywnie prezentowana. W tym przypadku również mamy do czynienia z osobami, które niewątpliwie nie czują tego dziedzictwa chrześcijańsko-narodowego. I mam poważną obawę, że z powodów ideologicznych nawet nie chcą spróbować tego dziedzictwa zrozumieć. Są natomiast mocno zainteresowani ściganiem, i to w takim duchu prokuratorsko-sądowym, tegoż dziedzictwa. To hańbiące dla ministra Sienkiewicza, że w takie ręce przekazał ten Instytut oraz jego dorobek. 

Napisał Pan w mediach społecznościowych, że obawia się  „dewastacji” tego dorobku, która byłaby „zbrodnią na polskiej kulturze”…

Gróźb dewastacji prawno-archiwalnej jest tutaj niestety bardzo wiele. Jeśli zmienia się nazwę Instytutu na Gabriela Narutowicza to oznacza to, że można rozbić zgromadzone kolekcje i rozparcelować je na różne strony. Poza tym bardzo martwię się o los serii słownikowych, które miały być w tym roku dokończone i mam obawę, że w sposób oczywisty dokończone nie zostaną. Myślę tu choćby o Encyklopedii Ruchu Narodowego, Słowniku Obozu Narodowego czy też o Słowniku Działaczy Katolicyzmu Społecznego - których ostatnie tomy pod nowym kierownictwem Instytutu już zapewne nie wyjdą. I nie ukrywam, że mam też olbrzymie obawy o spuściznę archiwalną. Boję się przede wszystkim o to, że darczyńcy, którzy nam przekazywali te zespoły archiwalne, będą teraz chcieli wycofać swoje zbiory z rąk ludzi, którzy w rzeczywistości przecież nienawidzą dorobku chrześcijańsko-narodowego, a którzy decyzją ministra kultury i dziedzictwa narodowego stanęli właśnie na czele Instytutu. Wszystkie te działania pokazują, że minister Bartłomiej Sienkiewicz jest człowiekiem totalnie wyzbytym honoru oraz wrażliwości polskiej.

Zapowiedział Pan również odwołanie się do sądu od decyzji ministra Sienkiewicza. Czy przy usunięciu Pana z funkcji dyrektora Instytutu złamane zostało prawo?

O to będę pytał adwokatów. Muszę też powiedzieć, że otrzymałem bardzo wiele wyrazów wsparcia od różnych osób i środowisk, i chciałem w tym miejscu zapewnić, że nie zamierzam rezygnować z obecności w sferze publicznej. Na pewno inne rodzaje aktywności będą tu moim udziałem. Natomiast intuicyjnie jestem przekonany, że ten dokument usuwający mnie z funkcji dyrektora Instytutu, podpisany przez ministra Sienkiewicza jest, delikatnie rzecz ujmując - prawnie niedoskonały.

Bardzo dziękuję za rozmowę.