Jeszcze w 2012 roku jako poseł PiS, Andrzej Duda wspierał projekt ustawy swej partii, który za „tworzenie embrionu ludzkiego poza organizmem kobiety” przewidywała nie tylko karę grzywny, ale nawet i dwuletniego więzienia.

Podczas kampanii prezydenckiej 2015 roku, gdy Duda rywalizował o najwyższy urząd w państwie z Bronisławem Komorowskim, spór pomiędzy tymi kandydatami o kwestię in vitro, był niezwykle istotnym tematem kampanijnym. Andrzej Duda zapewniał wówczas, że „jako człowiek wierzący” w sposób oczywisty sprzeciwia się tej procedurze jako niezgodnej z nauczaniem Kościoła.

8 lat spędzonych w Pałacu Prezydenckim zrobiło jednak swoje i wczoraj prezydent Andrzej Duda postanowił już kompletnie zignorować absolutnie jednoznaczne nauczanie Kościoła w tej kwestii, a nawet specjalny apel skierowany do niego przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, który w piśmie do prezydenta RP zaapelował do jego sumienia, prosząc, aby prezydent Duda nie podpisywał tej ustawy.

List i apel polskiego Kościoła reprezentowanego w tej sprawie przez metropolitę poznańskiego pozostał bez jakiegokolwiek odzewu ze strony Pałacu Prezydenckiego.

Wieczorem Kancelaria Prezydenta RP poinformowała za to, że prezydent Andrzej Duda złożył swój podpis pod projektem wymuszającym na polskich podatnikach finansowanie z ich kieszeni procedury, na którą ogromna część katolickiego elektoratu prezydenta Dudy nie wyraża swej moralnej zgody.

Na finansowanie zatwierdzonego przez prezydenta Dudę, niezgodnego z nauczaniem Kościoła projektu in vitro, z budżetu państwa popłynie każdego roku aż 500 milionów złotych.

Jan Paweł II w swej encyklice "Evangelium vitae" metodę in vitro określił jako "nie do przyjęcia z punktu widzenia moralnego".