Podejrzewam, że wielu czytelników wzruszy ramionami czytając moje słowa i wskaże, że to normalne że oba ugrupowania muszą z sobą walczyć bo dopiero po dniu wyborów do Sejmu w 2027 roku będzie jasne która z partii ma jaki potencjał wyborczy. Ja jednak pamiętam dobrze 2005 rok kiedy w podobny sposób rywalizowała Platforma Obywatelska z PiS-em. Mnożyły się wtedy coraz bardziej nieprzyjemne ataki z obu stron a część komentatorów po prawej strony uspokajała, że to tylko polityczny rytuał w ramach którego po wyborach prezydenckich i sejmowych obie partie będą skazane na sojusz z sobą. Stało się inaczej. Oskarżenie Tuska o to, że jego dziadek służył w Wehrmachcie dotknęło do żywego lidera gdańskich liberałów i rozpoczęło brutalną wojnę polsko-polską, która trwa do dziś. Obawiam się, że tak samo może być na linii Konfederacja – PiS. Teoretycznie politykiem, który powinien w największym stopniu łagodzić ostrość tego sporu powinien być Krzysztof Bosak. Reprezentuje on frakcję ruchu narodowego w obrębie Konfederacji, która nawiązując do tradycji endeckiej zawsze podnosiła idee solidaryzmu społecznego. Ale Bosak raczej unika podkreślania tego, co różni go w poglądach na kwestie socjalne z Mentzenem jako liderem liberalnej „nowej nadziei”. Czy taka sytuacja będzie trwać dalej – nie wiem. Ale jedno można już stwierdzić. Mentzen bardzo wyraźnie podkreśla zarówno swoją niechęć do 800+ jak i brak zahamowań przy ewentualnej przyszłej koalicji z Platformą i PSL. Co więcej, PSL wyraźnie uśmiecha się do partii Mentzena. Lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz z ochotą wychylił kufelek piwa na spotkaniu z Mentzenem w Krakowie 21 sierpnia 2025 roku. Owszem, Mentzen przez godzinę „grillował” Kosiniaka-Kamysza ale ten przyjmował krytyki z franciszkańskim spokojem wręcz umizgiwał się do elektoratu Konfederacji. Kosiniak-Kamysz podkreślił, że widzi Mentzena w przyszłości na jakimś ważnym stanowisku i obiecał, że przyjrzy się kilku projektom obecnego rządu, które liderowi Konfederacji się nie podobają. Swoje trzy grosze do tego spotkania dorzucił wicemarszałek sejmu Piotr Zgorzelski z PSL, który na portalu X napisał: „Dwa lata w polityce to po prostu epoka. Uważam, że nasza koalicja powinna zapracować na kolejną kadencję, a jeżeli zabraknie nam głosów, trzeba rozmawiać z liberalną częścią Konfederacji. To świadczy o szerokim spojrzeniu na możliwe sojusze polityczne”.

Politycy PiS słysząc takie deklaracje już snują czarne wizje, w których Platforma i PSL w najbliższych wyborach utracą większość ale pójdzie im na ratunek partia Mentzena kupiona paroma atrakcyjnymi politycznymi prezentami. Oczywiście Konfederaci mogą na to odpowiadać, że PiS także flirtuj z PSL-em i jakoś to nie przeszkadza pryncypializmowi partii Jarosława Kaczyńskiego. To wszystko prawda, tyle że wielu ludzi po prawej stronie chciałoby już dziś jakichś widoków na większościową koalicję PiS – Konfederacja. A gdy widzą kopanie się po kostkach Mentzena i Kaczyńskiego to wpadają w ponury nastrój. Szczerze mówiąc nie dziwię się im.