Wczoraj prezydent przyjął rezygnację szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmunda Andrzejczaka i mianował na jego miejsce gen. Wiesława Kukułę. Razem z gen. Andrzejczakiem ze służby odszedł również Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomasz Piotrowski, którego zastąpił gen. Maciej Klisz.
Odejście dwóch najważniejszych dowódców w obliczu trwającej wojny za naszą wschodnią granicą i w przeddzień wyborów parlamentarnych zostało odebrane jako chęć włączenia się wojskowych w kampanię wyborczą i zademonstrowanie poparcia dla opozycji. Politycy opozycji z Donaldem Tuskiem na czele natychmiast podjęli próby wykorzystania dymisji w swojej kampanii wyborczej.
Media tymczasem od wczoraj ujawniają kolejne nieoficjalne informacje na temat gen. Andrzejczaka, z których wynika, że jego dymisja była nieunikniona nawet, gdyby sam nie zrezygnował ze służby. Nieoficjalnie mówi się, że szef MON Mariusz Błaszczak chciał dymisji szefa Sztabu Generalnego już w maju, kiedy zarzucił wojskowym nieprawidłowości ws. rakiety, która spadła pod Bydgoszczą. Do tej pory jednak gen. Andrzejczaka miał bronić Pałac Prezydencki. Teraz nowymi informacjami dzieli się portal wPolityce.pl.
- „Z naszych informacji wynika, że zbliżająca się zmiana na tych stanowiskach była już dla wszystkich oczywista od pewnego czasu, została jednak odłożona na okres powyborczy. Generał Andrzejczak i lojalny wobec niego Piotrowski mając tego świadomość spróbowali więc politycznej ucieczki do przodu. Uznali, że taka hałaśliwa dymisja maksymalizuje ich perspektywy w przypadku zwycięstw opozycji”
- twierdzą dziennikarze.
Powołując się na źródła w armii, wPolityce.pl wskazuje, że głównym powodem napięć były coraz większe ambicje osobiste gen. Andrzejczaka.
- „W końcu uznał się za równego ministrowi. Powiedzmy szczerze, że było to możliwe dzięki długiemu wsparciu ze strony Pałacu Prezydenckiego. Ale z czasem i Pałac miał już dość tej sytuacji i decyzja o zmianie dojrzała. Wtedy zdecydował się odejść, mając w głowie zbliżające się wybory”
- twierdzi informator portalu.
Szczególnie po sporze z szefem MON na temat rakiety gen. Andrzejczak miał nabrać wyjątkowej pewności swojego stanowisko.
- „Generał Andrzejczak błędnie uznał wtedy, że skoro prezydent go lubi i wspiera to nie jest już podległy MON. To nie mogło zadziałać i także w Pałacu Prezydenckim doszli do takiego wniosku”
- wskazuje źródło wPolityce.pl.
Wyczuwając ten klimat, gen. Andrzejczak już w czerwcu miał rozpowiadać, że „rzuci papierami” przed wyborami.
Wedle informatorów serwisu, to „oczyszczenie” dobrze zrobi polskiej armii.
- „Znika źródło napięć jakim były od pewnego czasu ambicje generała Andrzejczaka i duża trudność w zbudowaniu współpracy z MON, a od pewnego czasu i prezydentem”
- wskazują.
Zobacz również: „Chodzi o jakieś osobiste fochy”. Kulisy rezygnacji generałów