Dziennikarz PCh24.pl relacjonuje historię młodego studenta, który szukając dla siebie miejsca, przybył do Rzymu. Studentem tym był Claudio Gugerotti, który trafił pod skrzydła jednego z najważniejszych wówczas watykańskich dyplomatów, przyszłego kardynała Achille Silvestriniego. W 1982 roku Gugerotti przyjął święcenia kapłańskie, choć nigdy nie był alumnem żadnego seminarium duchownego.

- „To dzięki wsparciu Silvestriniego Gugerotti trafił do Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich. W 1997 roku został jej podsekretarzem. W 2011 roku otrzymał stanowisko nuncjusza na Białorusi, w 2015 roku – na Ukrainie. Jak usłyszałem, z tego okresu został zapamiętany jako konserwatysta, ale nikt nie wie, czy prezentował realne poglądy, czy przyjmował raczej pozę adekwatną do oczekiwań jego białoruskich i ukraińskich gospodarzy. W 2020 roku został nuncjuszem w Wielkiej Brytanii, a po dwóch latach wrócił do Kurii Rzymskiej, już jako prefekt Dykasterii ds. Kościołów Wschodnich. Rok później Franciszek wręczył mu biret kardynalski”

- opisuje zaskakującą karierę Chmielewski.

To właśnie z uwagi na szybkie zdobywanie kolejnych szczebli kariery, kard. Gugerotti ma być nazywany „koziorożcem”. Dziś jest jednym z najważniejszych kurialistów.

- „Ma mieć silne poparcie Pietro Parolina, który gotów jest wystawić jego kandydaturę, jeżeli on sam nie byłby w stanie zdobyć odpowiedniej liczby głosów”

- twierdzi Chmielewski.

Autor podkreśla, że „kandydatury Koziorożca nie można ignorować, choć byłby to papież z wyjątkowo zaskakującym życiorysem i brakiem duszpasterskiego doświadczenia”.