Prof. David Jones powiedział, że jeżeli społeczeństwo zgadza się, iż w interesie niektórych ludzi jest zakończyć własne życie, trudno odrzucić logiczny wniosek, że należy pomóc umrzeć innym, nawet jeżeli nie wyartykułowali takiej prośby. Uznał, że sytuacja taka istnieje już w Holandii, gdzie dobrowolna eutanazja jest legalna, ale 500 pacjentów rocznie ginie zabitych przez lekarzy, mimo że o to nie poprosili. Profesor Jones, dyrektor ośrodka ds. bioetyki w St Mary’s University College w Twickenham, powiedział: - Moim zdaniem od osób, które poprosiły o śmierć, dojdzie taka śmierć również do osób, które nie mogą poprosić.
Pomaganie komuś w zabiciu się pozostaje w Anglii i Walii nielegalne, zgodnie z ustawą o samobójstwie z 1961 roku. Jednak po przełomowym procesie z zeszłego roku prokuratorzy powiedzieli jasno, że wniesienie zarzutów jest mało prawdopodobne, jeżeli motywacją podejrzanego było współczucie. W brytyjskim parlamencie wielokrotnie podejmowano próby dekryminalizacji wspomaganego samobójstwa, natomiast kwestia samobójstwa wspomaganego przez lekarza lub eutanazji wypłynęła niedawno, kiedy emerytowany internista Howard Martin przyznał w „The Daily Telegraph”, że przyspieszył śmierć wielu pacjentów, z których nie wszyscy udzielili mu na to zgody.
Na jednodniowej konferencji prowadzonej przez Królewskie Towarzystwo Medyczne na temat etyczności wspomaganego samobójstwa prof. Jones stwierdził, że legalizacja wspomaganego samobójstwa zgodnie z logiką prowadzi do tolerowania eutanazji niedobrowolnej. Stwierdził, że ten, kto chce zalegalizować wspomagane samobójstwo, musi wierzyć, że w przypadku niektórych ludzi – choćby terminalnie chorych - lepiej by było zakończyć życie. Należy się zatem zgodzić, że jest również słuszne pomaganie osobom fizycznie niepełnosprawnym w zabiciu się, jeżeli nie mogą sami zaaplikować sobie śmiertelnej dawki.
Prof. Jones tłumaczył, że logicznym wnioskiem wypływającym z tej „równi pochyłej” jest fakt, że społeczeństwo musi pozwolić lekarzom na zabijanie osób umysłowo chorych, które nie są w stanie udzielić pozwolenia, jeżeli ich życie uznaje się za niewarte przeżycia. - Problem nie w tym, że takie działania mogą eskalować od poziomu umiarkowanego do skrajnego. Logiczny wywód argumentu o równi pochyłej zawiera się w tym, że dobrowolna eutanazja przyznaje, iż samobójstwo i eutanazja dla niektórych ludzi są dobre. W ich „dobrze pojętym interesie” leży zakończyć swoje życie. A osoba wspomagająca albo przeprowadzająca zabójstwo musi zdecydować, czy chce w danym przypadku to zrobić - powiedział.
Doktor stwierdził, że w Holandii, gdzie dobrowolną eutanazję zalegalizowano w 2002 roku, najnowsze statystyki mówią o ponad 500 osobach, zabitych w 2005 roku przez lekarzy bez deklaracji ich zgody. Zdaniem prof. Jonesa nie trafiło to do świadomości ludzi, że taka sytuacja jest „wysoce szokująca”.
Holenderska badacz odparła, że niedobrowolna eutanazja pozostaje przestępstwem i że liczba takich przypadków zmalała. Prof. Bregje Onwuteaka-Philipsen zaprezentowała oficjalne dane, według których 0,4 proc. przypadków eutanazji władze sklasyfikowały w 2005 roku jako niedobrowolne, a w 1990 roku było ich 0,8 proc. Dodała, że 90 proc. lekarzy twierdzi obecnie, że odmawia uśmiercenia kogokolwiek bez jego zgody. Chociaż nastolatkowie i osoby „zmęczone życiem” mogą w Holandii poprosić lekarza o pomoc w zabiciu się, jej zdaniem 80 proc. tych, którzy rzeczywiście to robią, choruje na raka i większość jest w przedziale wiekowym 65-79 lat.
MJ/Telegraph.co.uk
Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »