Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Hanna Wróblewska powołała do Rady Muzeum Auschwitz-Birkenau prof. Barbarę Engelking. Następnie członkowie Rady wybrali kontrowersyjną badaczkę na swoją przewodniczącą. Do szokującej nominacji w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” odniósł się prof. Bogdan Musiał. Historyk zaznaczył, że nominacja ta specjalnie go ona nie zaskoczyła.
- „Ta decyzja wpisuje się w wiele innych o podobnym wydźwięku. Moim zdaniem celem tej nominacji jest wywołanie fermentu i po prostu prowokacja. Nie pierwsza i zapewne nie ostatnia. Proszę sobie przypomnieć nominację pana Ruchniewicza na szefa Instytutu Pileckiego. To człowiek, który w opisywaniu historii i relacji polsko-żydowsko-niemieckich przyjmuje narrację niemiecką i implementuje ją w Polsce. W efekcie zniszczono ważną dla pamięci historycznej instytucję. Podobnie został zniszczony Instytut Myśli Narodowej prof. Żaryna”
- powiedział.
Jego zdaniem jest to celowa polityka rządu Donalda Tuska, skierowana na korzyści w Niemczech.
- „We wszystkich tych przypadkach, chociaż trudno się dziwić oburzeniu społecznemu, reakcje polityków opozycji były przewidywalne i wręcz oczekiwane przez obóz rządzący. Reakcje były ostre, a strona rządowa chętnie wykorzystywała je na zewnątrz. Obecnie, jak sądzę, będzie podobnie: oto politycy opozycji głośno (i często niemerytorycznie) się gorszą, a politycy strony rządzącej mogą w blasku i chwale pokazywać się stronie niemieckiej jako obrońcy demokracji i wolności nauki”
- wyjaśnił.
Rozmówca red. Agaty Puścikowskiej podkreślił przy tym, że nominacja prof. Engelking jest kolejnym krokiem „ewidentnej zmiany polityki historycznej w Polsce”. Choć ocenił, że socjolożka realnie nie będzie miała większego wpływu na samą pracę Muzeum, to przyznał, iż powołanie jej do Rady Muzeum jest „policzkiem dla Sprawiedliwych i dla Polaków”.
- „To jest zamierzona zniewaga, by obrazić i uderzyć, a w efekcie wywołać reakcję. Widzę tu też zresztą podobieństwo do działań z czasów stalinowskich: wówczas podobnie tworzono propagandę historyczną, wykazywano to samo ignoranckie i ideologiczne podejście do źródeł. Podobnie zmieniano fakty. I zapewne cel był podobny: zatarcie prawdy, wychowanie kolejnych pokoleń na nieprawdzie”
- stwierdził prof. Musiał.