- Możemy powiedzieć, że dzisiejszy marsz zalicza się do najbezpieczniejszych Marszów Niepodległości, które odbywają się już od kilkunastu lat – powiedział na briefingu prasowym rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak.

- Większość osób zachowywała się bezpiecznie, ale na pewno nie wszystkim zależało na tym, żeby było bezpiecznie, bo prowokacji nie brakowało. Zarówno ze strony osób, które przyszły na marsz, choć był to znikomy promil, jak i tych, które na marszu nie chciały być, a ich celem było tylko sprowokowanie jego uczestników - dodał.

Organizatory oceniają, że w dzisiejszym świętowaniu Dnia Niepodległości uczestniczyło ok. 150 tys. osób, a na zdjęciach i nagraniach udostępnianych w mediach społecznościowych możemy zobaczyć pełen przekrój uczestników.

Rzecznik warszawskiego ratusza oświadczył jednak, że nie przewidziano podania szacunków dotyczących ilości uczestników.

Marsz Niepodległości jest największym zgromadzeniem organizowanym w 103. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.

- Za jego organizację odpowiadają środowiska narodowe, jednak w tym roku - aby umożliwić jego legalne przejście - nadano mu status formalnego zgromadzenia organizowanego przez władze publiczne. Powodem była tocząca się w sądach sprawa rejestracji marszu jako zgromadzenia cyklicznego, w której zapadły orzeczenia niekorzystne dla jego organizatorów – podaje portal niezalezna.pl.

Za pozbawieniem Marszu Niepodległości rangi wydarzenia cyklicznego stał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Można powiedzieć, że robił wszystko, by ten marsz się nie odbył, choć – warto to przypomnieć - w prezydenckiej kampanii wyborczej w 2020 roku przed drugą turą wyborów, kiedy ważyła się liczba każdego głosu i potrzebował głosów wyborców Krzysztofa Bosaka, deklarował, że chętnie w takim marszu by poszedł.


mp/niezalezna.pl/tvp info