„Primorsk” to największy rosyjski terminal naftowy, który przeładowuje rocznie około 60 mln ton ropy i generuje przychody rzędu 15 mld dolarów. Wstrzymanie operacji oznacza, że rosyjski budżet traci nawet 41 mln dolarów dziennie. Terminal stanowi końcowy punkt strategicznego Bałtyckiego Systemu Rurociągowego, który jest jednym z głównych źródeł dochodu Federacji Rosyjskiej.
Oprócz ataku na „Primorsk”, ukraińskie drony uderzyły w trzy przepompownie tłoczące ropę do innego ważnego portu – Ust-Ługa. Brak jeszcze informacji, czy również tam wstrzymano eksport, ale eksperci wskazują, że uszkodzenia mogą wpłynąć na wydajność całego systemu przesyłowego.
Ukraińska Służba Bezpieczeństwa (SBU) potwierdziła przeprowadzenie operacji i jasno określiła jej cel.
– „To są nasze dronowe sankcje przeciwko rosyjskiemu sektorowi naftowemu. Paraliżujemy napływ petrodolarów do budżetu agresora. A ponieważ cała gospodarka Rosji trzyma się na ropie, każde takie uderzenie umniejsza jej zdolność do prowadzenia wojny z naszym krajem. Będziemy to robić bez przerwy, zanim nie nastąpi sprawiedliwy pokój” – oświadczył przedstawiciel SBU.
Ataki dotknęły także innych części Rosji – pod Smoleńskiem i w pobliżu Moskwy, gdzie według doniesień celem były m.in. stacje paliw i magazyny.
Eksperci zwracają uwagę, że uderzenie w „Primorsk” to nie tylko cios w rosyjską gospodarkę, ale także demonstracja zdolności Kijowa do prowadzenia działań na dużą odległość, z wykorzystaniem precyzyjnych, bezzałogowych systemów bojowych. W ocenie komentatorów, Ukraina wysyła sygnał, że może sparaliżować główne źródła dochodów Rosji, a tym samym wymusić na Moskwie zmianę strategii wojennej.
Seria ataków na infrastrukturę paliwową w głębi Rosji trwa od kilku miesięcy. Ukraińskie siły konsekwentnie uderzają w rafinerie, terminale i linie przesyłowe, starając się ograniczyć zdolność Rosji do finansowania wojny. Każdy taki atak to także presja na Moskwę, by przerzucała coraz większe środki na ochronę własnej infrastruktury zamiast na front w Ukrainie.