Wałęsa oczywiście skupił się w "Kropce nad i" na tym dlaczego PiS jest zły i dlaczego trzeba go zwalczać. Według byłego prezydenta politycy PiS "piszą na sztandarach wszystkie problemy, a potem obiecują, że je naprawią jak zdobędą władzę". Według niego w ten sam sposób działali komuniści. Wałęsa na pytanie jaka była prezydentura Kaczyńskiego nie bawi się w długi osąd. „To są stracone lata i tak to oceni historia”- mówi. Na pytanie Moniki Olejnik, czy nie widzi żadnych dobrych stron, takich jak na przykład zaangażowanie Kaczyńskiego podczas wojny Gruzji z Rosją, odpowiada: „Ktoś strzelił, to ledwo na zakrętach wyrabiali”. Zdaniem Wałęsy prezydentura Aleksandra Kwaśniewskiego była równie zła. „Nie miał koncepcji, przeszkodził w realizacji wielkiego programu. Do dziś mamy konsekwencje tych dwóch fatalnych wyborów” - uważa Lech Wałęsa, który ma zapewne na myśli swój wielki program. W końcu Wałęsa pochodzi od cesarza Walensa i wie jak zbawić nasz kraj.


Wałęsa odniósł się także do sprawy wraku tupolewa, który wciąż znajduje się w Rosji. „To co, pójdziemy z armią i odbierzemy. Wojnę Rosji wypowiemy? Trzeba przejrzeć prawo, możliwości i podejść racjonalnie” - stwierdził Wałęsa. Oczywiście były prezydent zabrał głos w sprawie „zamachu w Smoleńsku”. „Żarty i jeszcze raz żarty”- powiedział i dodał: „Nikt poważny nie może w ogóle tak myśleć, to jest absurd, to jest niepoważne, to jest hańbiące. Prezydentura Kaczyńskiego nie była niczym ważnym, a jego postępowanie siało destabilizację. Nie był to polityk, na którego ktoś chciałby robić zamach nawet kwiatkiem”- powiedział człowiek, który sam pokonał komunizm.


Ł.A/TVN24