To jest sytuacja skrajnej hipokryzji […] Mamy w Polsce zastępy polityków, którzy pełnią role pożytecznych idiotów i tańczą tak jak im Bruksela czy Berlin zagrają […] Tu nie chodzi o wymiar sprawiedliwości ani o Trybunał Konstytucyjny- tu chodzi o pieniądze […] Polsce przyprawiana jest gęba, tak aby ograniczyć jej konkurencyjność- dla portalu Fronda.pl mówi Ryszard Czarnecki, polityk Prawa i Sprawiedliwości, deputowany do Parlamentu Europejskiego.

Fronda.pl: Co w Polsce robiła pani komisarz Vera Jourova? Na czyje polecenie tu przyjechała?

Ryszard Czarnecki, europoseł PiS: Pani komisarz Jourova, następczyni pana Timmermansa przyjechała nie do Francji, gdzie żandarmeria francuska pobiła prawników w sądzie apelacyjnym w Paryżu, tylko przyjechała do Polski, aby ocenić stan praworządności, została powitana z typowo polską gościnnością, spotkała się z kim chciała. Zwrócę szczególną uwagę na jedno spotkanie, które umknęło uwadze opinii publicznej, a które jest sukcesem polskiej strony, a mianowicie pani komisarz Jourova spotkała się z panią prezes Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską. Wcześniej Komisja Europejska parokrotnie kwestionowała legalność Trybunału Konstytucyjnego. Ale skoro teraz przedstawiciel Komisji Europejskiej spotyka się na oficjalnym spotkaniu, oznacz to, że uznaje Trybunał w tym kształcie, co odbiera jednak pewną amunicję używaną do tej pory przeciwko Polsce.

Należy pochwalić ministra Ziobro, który dokonał doskonałego manewru mówiąc, że proponuje kompromis, a tym kompromisem będzie adaptacja niemieckich rozwiązań prawnych, gdzie jak wiadomo, to politycy, i na szczeblu landowym, i na szczeblu federalnym, wybierają sędziów. W Polsce, jak wiadomo, to sędziowie wybierają sędziów. Przypomnę tu wypowiedzi niektórych urzędników unijnych, którzy twierdzili, że to „co jest dobre dla Niemców nie jest dobre dla Polaków”, co jest oczywiście przykładem skrajnej hipokryzji i podwójnych standardów. Uważam, że manewr ze strony ministra sprawiedliwości był nie tylko efektowny, ale pokazujący to, że wewnątrz Unii Europejskiej stosuje się jednak różne miary dla różnych krajów członkowskich.

Dlaczego pani komisarz nie pojechała do Czech czy do Niemiec, gdzie to głównie politycy wybierają sędziów, a sami politycy zostają sędziami trybunałów konstytucyjnych?

Powiem więcej: czemu nie pojechała do Francji, gdzie prezydent Republiki Francuskiej Emmanuel Macron zgłosił oficjalny projekt zwiększenia wpływu prezydenta na wybór sędziów? To nie wzbudziło żadnych oporów. Nie pojechała pani komisarz Jourova do Luksemburga, gdzie Trybunał Konstytucyjny zlikwidowano; nie pojechała do Holandii- ojczyzny swojego poprzednika, pana Timmermansa, gdzie Trybunału Konstytucyjnego po prostu nie ma, i jakoś nikt tego nie kwestionuje. To pokazuje podwójne standardy.

Zupełnym kuriozum jest to, że nie tylko poseł Bundestagu ale wiceprzewodniczący frakcji CDU zostaje mianowany wiceprzewodniczącym Trybunału Konstytucyjnego RFN, i już z góry wiadomo, że za dwa lata będzie przewodniczącym tego Trybunału. I co robi? On krytykuje Polskę za to, że politycy starają się mieć wpływ na wybór sędziów. To jest jakaś moralność Kalego - gdy jemu ktoś kradnie krowę to jest złodziejstwo, ale gdy on kradnie krowę to jest bardzo etyczne. To jest sytuacja skrajnej hipokryzji.

Podobnych przypadków w całej Unii Europejskiej jest bardzo wiele. Dlaczego Polska nie ma narzędzi, którymi mogłaby te zjawiska skutecznie nagłaśniać zarówno w przestrzeni medialnej jak i na gruncie politycznym?

Polska ma dosyć mizerne instrumenty obrony, i nie jest to nasza wina. Mamy w Polsce zastępy polityków, którzy pełnią role pożytecznych idiotów, i tańczą tak jak im Bruksela czy Berlin zagrają, bądź też w sposób bardzo świadomy pełnią rolę pasa transmisyjnego różnych instytucji międzynarodowych czy ośrodków zewnętrznych wobec naszego kraju.

Tak naprawdę nie chodzi tu o wymiar sprawiedliwości ani o Trybunał Konstytucyjny, nie chodziło o Puszczę Białowieską i kornika drukarza, nie chodziło o media- to są preteksty, problemy zastępcze. Tak naprawdę chodzi o pieniądze. Polska szósty rok z rzędu ma najwyższy wzrost PKB na mieszkańca, bardzo dynamiczny wzrost gospodarczy, skutecznie pozyskuje inwestorów zagranicznych, i unika spowolnienia gospodarczego, transferuje pieniądze do obywateli, którzy później, w praktyce pompują te pieniądze w rynek. To wszystko powoduje, że Polska staje się w niektórych obszarach już konkurencją, a generalnie będzie realną konkurencją za kilka lat wobec najsilniejszych państw europejskich.

Przejęcie przez polski LOT, który za rządów Platformy i PSL omal nie został zaorany- a gdyby dalej rządzili to tak by było- niemieckiego Condora z jego setkami destynacji tam gdzie LOT nie lata, pokazuje, że Polska staje się konkurencją gospodarczą, w związku z tym trzeba Polsce przyprawić gębę, aby tę konkurencję ograniczyć.

To wszystko odbywa się w czasie kiedy ma się rozstrzygnąć budżet europejski na kolejne 7 lat, tj. na lata 2021-2027, i tu Polska musi się tłumaczyć, że nie jest wielbłądem, że nie zjadamy dzieci na śniadanie. Zajmujemy się właśnie tym zamiast zajmować się walką o otrzymanie jak największych pieniędzy na politykę rolną i na fundusz spójności, bo to są dwa główne dwa krany finansowe dla Polski.

Podnoszenie kwestii dotyczących praworządności w Polsce jest próbą ograniczenia konkurencyjności naszej gospodarki.

Wynika z tego, że funkcjonująca na pograniczu zdrady stanu polska opozycja chroni układ sędziowski, a nadzwyczajna kasta bierze w ochronę polityków i działaczy opozycji totalnej tak aby nie zostali skazani za swoją antypaństwową działalność. Czy to jest swoiste, samonapędzające się perpetuum mobile, funkcjonujące pomiędzy politykami a sędziami?

Być może sędziowie chronią polityków Platformy ale nie chronią ich już wyborcy. Mówiłem o tym moim kolegom z innych krajów, że polska opozycja, która rzekomo broni praworządności sześciokrotnie przegrała wybory- dwukrotnie samorządowe, dwukrotnie parlamentarne, europejskie i prezydenckie. Teraz, przy mobilizacji elektoratu patriotycznego i niepodległościowego przegra po raz siódmy. Może politycy są chronieni przez media dawniej establishmentowe i instytucje wymiaru sprawiedliwości, ale nie są na szczęście chronieni przez wyborców- wyborcy sześciokrotnie pokazali totalnej, podzielonej opozycji czerwoną kartkę. 

Czy pan prezydent Andrzej Duda powinien podpisać ustawę mającą dyscyplinować sędziów, która od kilku dni leży na jego biurku?

Nie używałbym określeń „ustawa dyscyplinująca sędziów” ani „ustawa kagańcowa”- uważam, że nie są to do końca adekwatne określenia. Wolę mówić o tym, że następuje dokończenie wymiany wymiaru niesprawiedliwości na wymiar sprawiedliwości.

Tak, uważam, że pan prezydent powinien tę ustawę podpisać.

Dziękuję za rozmowę.