Niestety zostajemy z kolejną nierozwiązaną sprawą” – mówi w rozmowie z nami ks. Isakowicz-Zaleski, komentując zamieszanie wokół zmarłego właśnie ks. Andrzeja Dymera. – „Będą różne wersje, różne opinie, niektóre środowiska będą się starały to wykorzystać do własnych celów.”

Tomasz Poller: Przed dwiema, trzema godzinami umówiliśmy się na rozmowę na temat bulwersującej sprawy ks. Andrzeja Dymera, podejrzewanego o pedofilię. W międzyczasie okazało się, że ta osoba właśnie zmarła…

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Sprawa w Szczecinie ciągnęła się od 25 lat. I myślę, że najgorszą rzeczą, która mogła się stać to było właśnie przeciąganie tego. Bo ani ze strony prawa kościelnego ani świeckiego nie zostało to sprawiedliwie rozwiązane. To jest krzywda moim zdaniem i dla ofiar i dla tego kto został oskarżony. Bo dopiero sąd mógłby ocenić, stwierdzić pewne fakty, wydać wyrok. Przedłużanie tej całej procedury ze strony władz kościelnych to najgorsze co mogło mieć miejsce. Myślę, że wszyscy na tym cierpią. Cierpi też wizerunek Kościoła który jawi się jako instytucja bojąca się tych spraw, tuszująca, matacząca. Ta sytuacja jest przykładem jak nie należy postępować, bo należało postąpić zupełnie inaczej.

Inna sprawa, że będzie to wykorzystywane przez osoby czy media regularnie zwalczające Kościół, co zresztą już ma miejsce. Zresztą, jeżeli ta sprawa ciągnęła się przez tyle lat, to przecież naiwnością byłoby sądzić, że była ona tajemnicą jakichś kilku osób z kręgów Kurii. Zarzut można by postawić także czynnikom świeckim, skoro nie zajęła się tym żadna prokuratura, żaden sąd. Natomiast wina struktur kościelnych, które powinny były się tą sytuacją w sposób poważny zająć, jest bezsprzeczna…

Jest szalenie trudne w tej chwili, zwłaszcza po śmierci ks. Dymera, stwierdzenie, jaka była prawda. I niestety zostajemy z kolejną nierozwiązaną sprawą. Będą różne wersje, różne opinie, niektóre środowiska będą się starały to wykorzystać do własnych celów. To niepodjęcie działań jest rzeczą szalenie złą, a odpowiadają za to konkretni hierarchowie kościelni. Nie ma z ich strony żadnych wyjaśnień, dlaczego to było blokowane. Sprawa w Szczecinie to jest sprawa kolejnych trzech ordynariuszy. Z kolei druga instancja to jest arcybiskup Sławoj Leszek Głódź, który także tę sprawę blokował. Myślę, że cała społeczność kościelna ma potworny moralny problem, jak to właściwie ocenić, dlaczego ci ludzie nie chcieli się podjąć tych działań. Gdyby ta sprawa została ruszona z miejsca, to dzisiaj wiedzielibyśmy, czy ks. Dymer był winny. A jeżeli był winny, to pozostaje także kwestia zadośćuczynienia ofiarom, to jest otoczenie troską tych ofiar. Po to sądy kościelne zostały ustanowione przez Kościół, aby rozstrzygały. A jeżeli ktoś blokuje działalność tych sądów, działa na niekorzyść Kościoła jako wspólnoty wszystkich ludzi ochrzczonych, która pozostaje z ogromnym poczuciem, że zawiodły te procedury.