Zachodnie koncerny i instytucje międzynarodowe uniemożliwiają rozwój Afryki – pisze Andrea Tornielli. Przykładem jest Ghana, która została zmuszona przez Bank Światowy i Światowy Fundusz Walutowy do wypuszczenia niekorzystnych dla siebie obligacji.

Włoski dziennikarz znany jako specjalista od spraw Stolicy Apostolskiej podaje przykład Erytrei, gdzie niezamężne kobiety muszą służyć w wojsku. Oficjalnie służba trwa półtora roku, ale w praktyce jest dowolnie przedłużana. Poborowi służą za darmo, w najlepszym razie dostają dolara dziennie. Często są też wykorzystywani do darmowej pracy na rzecz państwowych firm realizujących kontrakty dla zagranicznych korporacji. To znaczy, że w praktyce są darmowymi pracownikami wykorzystywanymi przez przedsiębiorstwa z Zachodu.
Z kolei Ghana, do niedawna przedstawiana jako kraj o rosnącym PKB i wzorzec rozwoju dla innych krajów III świata dziś może być prezentowana raczej jako przestroga dla krajów prowadzących negocjacje z Bankiem Światowym i Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Pod naciskiem tych organizacji Ghana wypuściła w 2007 r. obligacje warte 750 mln dol. Uzyskane w ten sposób pieniądze nie zostały przeznaczone na rozwój, lecz w większości trafiły do kieszeni zagranicznych korporacji. Ghana musi teraz spłacać zaciągniete zobowiązania. Tymczasem w jej ślady, także pod naciskiem ponadnarodowych instytucji poszły Senegal, Rwanda, Nigeria i Zambia. Ta ostatnia podpisała w dodatku umowę z Unią Europejską, na mocy której otworzyła swój rynek na unijne produkty. Nie ma jednak mocy o uczciwej konkurencji, gdyż np. europejskie rolnictwo jest dotowane. W efekcie tego pomidory z Francji są na afrykanskim targu tańsze od miejscowych, a rolnicy z Czarnego Lądu tracą rynk zbytu.

Andrea Tornielli przypomina też, że Zachód często przymykał oko na działalność afrykańskich dyktatorów, jeśli dawało się z nimi robić interesy. Zdarzało się też, że demokratyczne kraje wspierały grupy, z których wyrastały później organizacje terrorystyczne. Przykładem może być finansowane niegdyś przez Zachód Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie (dziś: Państwo Islamskie), uważane wcześniej za umiarkowaną opozycję wobec reżimu Baszara al-Assada.

KJ/vaticaninsider.stampa.it