Nie byłem i nie jestem wielbicielem Adama Bodnara, ale oświadczenie jakie wydał w sprawie 22-letniego zabójcy Kristiny jest zwyczajnie sensowne.

To, że ten człowiek jest zabójcą (a do tego się przyznał) nie odbiera mu jego praw ludzkich i obywatelskich, nie odbiera mu jego godności. Państwo nie ma się na nim mścić, ale wymierzyć mu sprawiedliwą (w tym przypadku oznacza to, że jeśli jest poczytalny, także surową) karę. Nie jest ono jednak narzędziem społecznej zemsty, nie ma poniżać nawet najgorszych przestępców i jeśli nie musi nie powinno stosować zachowań przesadnych, przemocowych. Rzecznik praw obywatelskich jest powołany do tego, by chronić obywateli przed niepotrzebną, zbędną przemocą państwa. I to właśnie robi.

Z chrześcijańskiego zaś punktu widzenia konieczność kary, uznanie, że powinna być ona sprawiedliwa nie oznacza, że odbiera się godność sprawcy. On jest nadal człowiekiem, nadal ma niezbywalne prawa. Państwo nie jest od wymierzania zemsty, ale od ochrony społeczeństwa. wymierzania sprawiedliwość, resocjalizacji przestępcy (jeśli jest ona możliwa). A przynajmniej część z przedstawionych przez Bodnara zarzutów wygląda tak, jakby ktoś chciał pokazać, że państwo ma władzę nad paskudnym przestępcą i że będzie jej używać. Pytanie po co? Od zemsty i pokazówki skuteczniejsza jest kara. Surowa i nieuchronna, ale nie odbierająca godności sprawcy.

Tomasz Terlikowski/Facebook