„Waszyngton przecenił własne siły”, a samo wycofanie się z Afagnistanu sił zbrojnych USA oraz sposób jego przeprowadzenia to „kolejny dowód słabości tego kraju” – ocenił prof. Zdzisław Krasnodębski.

Krasnodębski w rozmowie z Polską Agencją Prasową mówi otwarcie o wielkiej klęsce największego światowego mocarstwa w sprawie Afganistanu: „Porażką zakończyła się próba zbudowania tam stabilnego rządu i demokracji. To kryzys idei eksportowania wartości i stylu życia Zachodu na inne kontynenty i kolejny dowód na słabość Stanów Zjednoczonych. Nie jest to też pierwsza klęska Waszyngtonu. Wystarczy sobie przypomnieć  Syrię czy Libię”.

„Trzeba także uznać, że widocznie Talibowie mają silne poparcie wśród ludności Afganistanu, a rząd w Kabulu opierał się tylko na sile militarnej USA . Skoro tak szybko upadł, to znaczy, że pozostał sztucznym konstruktem Zachodu” – dodał były wiceprzewodniczący Europarlamentu.

Diagnoza, jaką stawia obecnemu państwu amerykańskiemu polski socjolog nie napawa optymizmem na przyszłość. Krasnodębski nie pozostawia złudzeń, mówiąc: „Ameryka ma nadal najpotężniejsza armię. Jednak jak w przypadku każdego imperium jest to przede wszystkim kryzys wewnętrzny. Ta tradycyjna Ameryka, z wartościami takimi jak patriotyzm, religijność, wytrwałość, gotowość do walki za swój kraj, odeszła w przeszłość. Dziś społeczeństwo amerykańskie jest bardzo spolaryzowane, zróżnicowane, zatomizowane i - w wielkich metropoliach - zblazowane. Także elity amerykańskie to ludzie o zupełnie innych postawach życiowych, niż jeszcze dwie czy trzy dekady temu, kiedy ciągle były żywe tradycyjne wartości amerykańskie”.

 

ren/PAP