Obie apelacje, zarówno moja, jak i strony powodowej zostały oddalone. Sąd podtrzymał zakaz wypowiedzi na temat tożsamości płciowej i sytuacji osobistej strony powodowej, ale oddalił wniosek o odszkodowanie finansowe. W ustnym uzasadnieniu wyroki sędzia przyznał jednak, że całkowity zakaz wypowiedzi może zostać uznany za zbyt szeroki, i dlatego podkreślił, że muszę tylko znaleźć sposób do takiego mówienia o stronie powodowej, który nie będzie naruszał jej godności i czci. Ma to oznaczać otwarcie się na debatę światopoglądową.

Kłopot polega tylko na tym, że jak pokazała apelacja, według strony powodowej, jej cześć narusza każde negatywne odniesienie się do procedury czegoś, co określa się mianem zmiany płci. I nic nie wskazuje na to, by zamierzała ona w tej sprawie zmienić zdanie. Dlatego wyrok sądu, choć miał być salomonowy, otwiera lobby LGBTQ drogą do kolejnych procesów, w których będą oni próbować poszerzać zakres „zakazanych” sformułowań. Knebel więc, choć w uzasadnieniu ustnym lekko poluzowany, jest jednak założony. A lobby postępu nie odstąpi od kolejnych procesów, które będą miały skuteczniej zakneblować zwolenników biologicznego, a nie genderowego definiowania płci. Już teraz strona powodowa wyrażała niezadowolenia z tego, że nie udało jej się otrzymać kasy, która skuteczniej kneblowałaby przeciwników lobby LGBTQ. Nieostre i nieprecyzyjne sformułowania wyroku otworzą mu zaś do tego drogę.

Niezależnie jednak od tego, jaka będzie przyszłość, ja mogę jasno zadeklarować nic nie zmieni mojego stanowiska w kwestii tzw. zmiany płci. Otóż, według mnie, jest ona okaleczeniem człowieka, a nie metodą jego leczenia. Sąd zaś nie ma władzy nad rzeczywistością, jego wyrok więc nie ma władzy nad biologiczną płcią i nie może jej zmienić. Będę to powtarzał za każdym razem, gdy będzie to potrzebne. Zamierzam respektować wyrok sądu i nie odnosić się do konkretnej osoby, przynajmniej nie w sposób enumeratywnie wyliczono przez sąd, ale w niczym  nie zmieni to mojego zaangażowania na rzecz obrony normalności. A normalność to sytuacja, w której o płci decydują geny, a nie wyroki sądów.

Tomasz P. Terlikowski