Wtłoczenie przez judaizm aktywności seksualnej w ramy małżeństwa sprawiło, że nie mogła jak dotąd dominować życia społecznego i społecznego. To ograniczenie kontynuowane przez chrześcijaństwo było jednym z najbardziej zasadniczych elementów umożliwiających społeczeństwom postęp i doprowadziło do Zachód do zdominowania reszty globu.
W Kościele toczy się dziś dyskusja na temat nierozerwalności małżeństwa. Coraz głośniej zabierają głos hierarchowie i teologowie, którzy chcą pozbawić sakramentalny związek mężczyzny i kobiety aury nadprzyrodzonej sakry, zamieniając go w kolejną umowę cywilnoprawną, którą można kiedy się chce rozwiązać.
Pojawienie się tych tendencji w Kościele jest między innymi konsekwencją szerszego cywilizacyjnego kryzysu, który ujawniła rewolucja francuska. Pojawienie się świeckich rozwodów było mocnym uderzeniem w ideę trwałej monogamii. Potem w sukurs wrogom małżeństwa na całe życie przyszli naukowcy. Od czasów Bronisława Malinowskiego w naukach społecznych pojawił się nurt dowartościowujący marginalne czasem kultury i zrównujący stosowane w nich pomysły na okiełznanie seksu z trwałym związkiem mężczyzny i kobiety. Co jakiś czas czytam o badaniach naukowców wykazujących wyższość poligamii bądź poligynii nad monogamią. A to Masajowie w wioskach z wielożeństwem mają się lepiej od tych mieszkających w wioskach zeuropeizowanych, a to jakieś plemiona z Amazonii świetnie egzystują dzięki poliandrii. Oczywiście, istnieją różne cywilizacje i różne sposoby kanalizowania seksualności. Jednak dominację świata zachodniego zapewniła nam, między innymi, rewolucja seksualna judaizmu, kontynuowana później przez chrześcijaństwo.
Tora zabroniła seksu pozamałżeńskiego. Dziś trudno nam sobie wyobrazić przełomowość tej rewolucji. W świecie starożytnym seksualność, szczególnie męska, była całkowicie nieokiełznana. Mężczyźni uprawiali seks z kobietami, mężczyznami, małymi dziewczynkami i małymi chłopcami. Z jednym partnerem i w dużych grupach, z osobami zupełnie obcymi i bliskimi członkami rodziny oraz z różnymi zwierzętami domowymi. Do zapewniania sobie seksualnej przyjemności używano płatów skóry, butów, osiągano orgazm poprzez oddawanie moczu i kału na siebie, przez ubieranie się w kobiece stroje, stosunki z karłami, podglądanie innych osób poddawanych torturom, zadawanie bólu, gwałty, wymuszone stosunki z dziewicami… Tę listę można ciągnąć długo. Do czasów judaistycznej rewolucji seksualnej również życie religijne zdominowane było przez seks. Isztar uwiodła człowieka, Ozyrys był z Isis, El współżył z Aszerą, Kriszna miał wiele żon i kochanek, Zeus uganiał się za kobietami, porwał Ganimeda, masturbował się. Posejdon zgwałcił Tantala. Na starożytnym Bliskim Wschodzie dziewice były deflorowane po ślubie przez kapłanów, sakralna prostytucja miała miejsce w Mezopotamii, Fenicji, Koryncie, Kartaginie, Sycylii, Libii oraz w starożytnych i nowożytnych Indiach. Nawet w Judei w pewnym momencie powrócono do tradycji męskich prostytutek świątynnych.
Robert Tekieli
Tekst ukazał się w Gazecie Polskiej 2015 roku.