Bardzo szybko po makabrycznych wydarzeniach w Norwegii, ich sprawca został nazwany skrajnym prawicowcem i fundamentalistą chrześcijańskim. Liberałowie wskazują, że jest on tradycjonalistą w duchu lefebrystów zaś środowiska tradycjonalistyczne i nacjonalistyczne nazywają go syjonistą i masonem. Jak wynika z manifestu politycznego terrorysty wszystkie te oskarżenia są w jakimś stopniu słuszne.  Przypatrując się bliżej jego poglądom okazuje się, że nie można go zaszufladkować i przypisać do jednej ideologii. Wykorzystywanie jego haniebnego czynu do okładania się ideową pałką jest jednak bardzo wygodne.


Prawicowy fundamentalista chrześcijański


/

 

Większość komentatorów na świecie jak i w Polsce szybko skojarzyła sobie czyn Breivika z tym co zrobił Timothy McVeighna w Oklahoma City. „McVeigh, podobnie jak Breivik, był chrześcijańskim fundamentalistą o prawicowych poglądach. Amerykanin zaatakował jeden, kojarzony konkretnie z rządem cel. Norweg poszedł tym samym tropem atakując cel jednoznacznie kojarzący się z norweskimi władzami - kancelarię premiera.”- pisze Bartosz Węglarczyk w Gazecie Wyborczej.  Lewicowi publicyści porównują również  poglądy Breivika do tych prezentowanych przez polskich konserwatystów sugerując, że wieloletnie pisanie o marksizmie kulturowym, laicyzacji, przymusowej integracji różnych kultur i budowania utopijnego „nowego wspaniałego świata” jest przyczyną tego co zrobił Norweg. „Pytam Piotra Semkę, czy przed napisaniem kolejnych pięćdziesięciu tekstów o tym, jak islam i „wielokulturowość” niszczą tożsamość starej dobrej chrześcijańskiej Europy - pomyśli  choćby przez chwilę o subtelnym związku propagowanych przez siebie poglądów z „Europejską Deklaracją Niepodległości” Andersa Behringa Breivika? Nawet gdyby nie miało to żadnego wpływu na kształt jego kolejnych pięćdziesięciu tekstów, warto żeby  przez chwilę sobie o tym pomyślał. Jak zapewne zauważyliście, ani do Ziemkiewicza, ani do Wildsteina, ani do Rymkiewicza takiej prośby nie adresuję, istnieją bowiem granice realizmu, po których przekroczeniu człowiek wychodzi na durnia.”- napisał lewicowy neofita z Krytyki Politycznej Cezary Michalski. Przytaczam fragment jego tekstu bowiem jest znamienny dla tego  sposobu myślenia i pokazuje jak niektórzy ludzie wykorzystają nawet największą tragedię do swoich prywatnych wojenek.  Oczywiście część lewicowych publicystów domaga się wprost zakazania „mowy nienawiści” ( taki projekt szykuje zresztą SLD) i rozprawy z prawicowymi publicystami. Ci sami myśliciele rzecz jasna nie domagają się delegalizacji środowiska, które wydaje pisma ludobójcy Lenina i usprawiedliwia lewackich chuliganów.   Jednak przypatrzmy się czy Breivik rzeczywiście może być nazwany chrześcijańskim fundamentalistą.


Każdy średnio zorientowany w tym czym jest chrześcijaństwo człowiek przyzna, że mordowanie bliźniego nie ma nic wspólnego z naukami Jezusa z Nazateru. I na tym polemika z ignorantami powinna się skończyć. Jednak sam  "Manifest 2083" Breivika pokazuje, że nie tylko nie rozumiał on nauk Jezusa, ale również czuł niechęć do samego Kościoła katolickiego. "Breivik, daleki od bycia fundamentalistą chrześcijańskim i ochrzczony w norweskim Kościele luterańskim, określił się jako „kulturowy chrześcijanin”, dla którego odwoływanie się do chrześcijańskiego dziedzictwa służy instrumentalnie jako narzędzie antyislamskie".- zauważył  włoski socjolog Massimo Introvigne, przedstawiciel OBWE ds. walki z rasizmem i dyskryminacją. Według niego  Breivik groził też bezpośrednio papieżowi Benedyktowi XVI pisząc o nim, że "porzucił chrześcijaństwo i europejskich chrześcijan i powinien być uważany za papieża tchórzliwego, niekompetentnego, skorumpowanego i nielegalnego".  Mimo tego, że w swoim bełkotliwym raporcie zachwyca się on polskim katolicyzmem to jego poglądy nie wynikają z miłości do przesłania naszej wiary a raczej z tego, że Polska jest krajem stosunkowo jednokulturowym.  Całe przesłanie Breivika wynika z jego rasizmu i uwielbienia dla rasy nordyckiej. Chrześcijaństwo potrzebne mu było jako tarcza przeciwko islamowi, który jest przez niego znienawidzony z powodów czysto rasistowskich.  W swoim manifeście pisze on,  że został "wyświęcony" na rycerza w Zakonie Templariuszy, który jest "ruchem oporu ustanowionym w celu pokonania islamizacji" na terenie Europy. - Przyłączyłem się do nich po tym, jak poznałem serbskiego dowódcę krucjaty i bohatera wojennego w stolicy Liberii, Monrovii. Naszym głównym celem jest umocnienie i rozwój Zakonu Templariuszy w najbardziej konserwatywny ruch rewolucyjny w zachodniej Europie w ciągu najbliższych dziesięcioleci”.  Nie trudno jest zauważyć, że jest to bełkot zakompleksionego psychopaty.


Nie można oczywiście przemilczeć faktu, że Breivik należał do prawicowych  partii  i zwracał uwagę na problemy, które leżą na sercu konserwatystów.  Jednak okazuje się, że jego manifest jest kopią tego co pisał amerykański morderca i zamachowiec  Ted Kaczynski. Część liczącego 1500 stron manifestu,  została niemal słowo w słowo skopiowana z manifestu "Unabombera" Kaczynskiego. Breivik pozamieniał użyte przez amerykańskiego mordercę słowo "lewicowość" na "wielokulturowość" lub "kulturowy marksizm", resztę jego wypowiedzi pozostawiając niezmienioną. To również pokazuje, że mamy do czynienia ze zwykłym psychopatą, który został zaczadzony nienawiścią, która akurat przyjęła formę islamofobii. Nie można również zapominać, że Breivik fascynuje się, nie mającym wiele wspólnego z  prawicowością,  politykiem jakim jest Władimir Putin.  "Niefunkcjonująca w Europie demokracja mas powinna zostać zastąpiona przez formę demokracji kierowanej, przypominającą tę w Rosji" - napisał Breivik w manifeście. "Putin sprawia wrażenie przywódcy sprawiedliwego i zdecydowanego, zasługującego na szacunek" - dodaje. Fakt, że Breivik napisał pół roku temu ,że kupił broń w celu likwidacji marksistowskich wielokulturowych zdrajców kategorii A i B  nie oznacza, że jest on antykomunistą. Zresztą czy fascynacja byłym funkcjonariuszem KGB, który ubolewał publicznie nad rozpadem ZSRR i jednocześnie nazywanie Unii Europejskiej nowym ZSRR nie dowodzi infantylności Breivika?


Nie można oczywiście być zupełnie ślepym na fakt, że ten morderca posługuje się retoryką znaną na tzw. skrajnej prawicy. Jednak pamiętajmy, że Brevik sympatyzował w młodości z neonazistami, co na zawsze kompromituje go w oczach każdego szanującego się konserwatysty. Jeżeli więc obwiniamy chrześcijaństwo i konserwatyzm za zbrodnie tego Norwega to równie dobrze możemy wysnuć wniosek, że Adolf Hitler był chadeckim dyktatorem.  Mimo to przeciwnicy chrześcijaństwa będą zapewne eksploatować przypadek Brevika do swoich celów i w propagandowy sposób będą  starali  się pokazać, że chrześcijaństwo jest brutalną religią, która z domieszką konserwatyzmu prowadzi do morderstwa. Niestety część środowisk prawicowych w równie nieszczęśliwy  sposób odcina się od Norwega, dodając lewicy argumentów.  Świetnie poglądy norweskiego terrorysty podsumowuje Paweł Milcarek mówiąc, że w jego  myśleniu i postępowaniu „ możemy mówić o obecności poplątanych elementów dziedzictwa chrześcijańskiego. Nie jest to bardzo dziwne, zważywszy na to, że każdy człowiek motywowany "naszością" będzie w Europie sięgał jakoś do rekwizytów kultury chrześcijańskiej. Najbardziej zbrodniczy pomysł sięgnie do tej historycznej spuścizny, tak jak nawet najbardziej perwersyjna sekta potrafi się wywieść z Biblii.”


Mason i syjonista


/


„Anders Behring Breivik, znakomicie wykształcony, mieszkał z matką w bogatej części Oslo. Proizraelski islamofob, mason, „antyrasista”, wielbiciel Churchilla, zwolennik pedałowania oraz liberalizmu gospodarczego, fan Angielskiej Ligi Obrony (EDL), której odpowiedniczkę chciał  utworzyć w Norwegii, oraz podobnych populistycznych i fanatycznie prosyjonistycznych ruchów i polityków (Geert Wilders) w Europie, nienawidzący z jednakową siłą socjalistów, jak i „etnonacjonalistów”, czyli osób uznających narodowość/pochodzenie za fundament przynależności do danego narodu.”- czytamy na portalu konserwatyzm.pl .   Breivik fascynował się holenderskim „prawicowym” politykiem Pimem Fortuynem, który był proaborcyjnym gejem i nienawidził islamu.  W kilku swoich tekstach chwalił on również politykę Izraela wobec Palestyny.  Jednak można zadać sobie pytanie: i co z tego? Syjonizm nie polega tylko na wychwalaniu izraelskiej polityki wobec terrorystów. Zresztą syjonizm nie jest niczym wstydliwym i można śmiało powiedzieć, że cała licząca się amerykańska prawica jest pro-izraelska.  W świetle antyislamskich wypowiedzi Breivika trudno  mówić, że jest on antyrasistą. Cała jego ideologia jest oparta na nienawiści rasowej a nie tylko religijnej.   Trudno również podejrzewać by ten morderca z jakiś szczególnych względów uważał, że Żydom należy się państwo na Bliskim Wschodzie oraz,  że są narodem wybranym. Jego poparcie dla Izraela z pewnością wynikało wyłącznie z faktu, że Izrael walczy z islamskimi ekstremistami. Podejrzewam, że gdyby socjaliści nawoływali do rozwiązania kwestii islamskiej to Breivik ogłosiłby się socjalistą.  Na prawicowych  portalach internetowych pojawia się również informacja, że norweski terrorysta był masonem.  Przynależność Breivika do  „Norweskiego Zakonu Wolnomularskiego” jest dowodem, że nie traktował on swojej wiary zbyt poważnie i nie był żadnym konserwatystą. Z drugiej strony nie wskazuje ono również na jakiekolwiek motywy zbrodni, którą  popełnił.   Jednak zbitka słów: mason i syjonista działa odpowiednio na części prawicowych czytelników. Niestety jest to taka sama manipulacja jak szafowanie pojęciem „chrześcijański fundamentalista”, bowiem ma pokazać, że Breivik jest „ich” a nie „nasz”. 


Anders Behring Breivik jest chorym z nienawiści człowiekiem, który niczym oprawcy z Oświęcimia czy z Katynia pogardza bliźnim i nienawidzi danej grupy społecznej. Swoją nienawiść ubrał w szaty pseudo-chrześcijańskie by postawić się po jednej ze  stron barykady  „zderzenia cywilizacji”. Podejrzewam, że gdyby urodził się w innych czasach byłby jakobinem bądż nazistą.  Jednak jego czyn może wpłynąć na liberalną Norwegie, której obywatele domagają się coraz mocniej przywrócenia kary śmierci. Breivik może natomiast  opuścić więzienie już w 2021 roku bowiem  za  jego makabryczny czyn  w Norwegii grozi kara maksymalnie 21 lat pozbawienia wolności. Dożywocie zostało wyeliminowane z norweskiego prawodawstwa , jako kara  „niehumanitarna”.    Cieszy się z tego Jacek Żakowski, który pisze w GW, że: „ Z klasycznych funkcji kary (odpłata, odstraszanie, resocjalizacja) pozostaje resocjalizacja. Czy 21 lat to za mało, by zbrodniarz się zmienił? Statystycznie w Norwegii starcza. Czy starczy Breivikowi - nie wiadomo. Ale wiadomo, że mimo dużej migracji Norwegia jest jednym z najbezpieczniejszych krajów.” A może to właśnie idea „nowego, wspaniałego świata” zawiodła? Może rację ma  daleki od prawicowego „oszołomstwa” generał Gromosław Czempiński, który mówi że  winny jest nadmiar demokracji i tolerancji? W końcu tej rzezi dokonał wychowany w otwartym i tolerancyjnym systemie, zamożny i wykształcony Norweg.  


Módlmy się tylko o to by Breivik nie stał się bohaterem dla neonazistów, którzy coraz mocniej dają o sobie znać w Europie. Nic nie stoi na przeszkodzie by stał się on męczennikiem, który przez 21 lat przygotuje się do roli lidera walki białej rasy. Czy Norwegowie stworzą mu warunki do tego warunki? Jak pokazują zdjęcia „cel” w norweskich więzieniach, Breivik będzie miał komputer i dużo książek. Warunki do wyhodowanie jeszcze większego potwora już są.   To jest realny problem a nie roztrząsanie czy norweski terrorysta jest masonem i syjonistą czy fundamentalistą chrześcijańskim.   

 

 Łukasz Adamski