W najważniejszym landzie wschodnich Niemiec, Saksonii, odbyły się w niedziele wybory do Landtagu. Obserwował je z uwagą cały kraj, a to ze względu na wyjątkowo dużą popularność w tym regionie Alternatywy dla Niemiec. Nacjonalistyczna partia, która na zachodzie kraju uchodzi za pariasa, w Saksonii ma naprawdę silną pozycję. Wyborów jednak nie udało jej się wygrać.

W saksońskich wyborach zwyciężyła chadecja. Na partię CDU zagłosowało według obecnych sondaży 33,1 proc. obywateli. To oznacza stratę ponad 6 procent głosów względem poprzednich wyborów.

Drugie miejsce osiągnęła właśnie Alternatywa dla Niemiec, notując aż 28,1 proc. poparcia. To wzrost o ponad 18 procent!

Na trzecim miejscu uplasowała się postkomunistyczna Lewica, otrzymując 9,9 proc. głosów - straciła aż 9 procent.

Czwarte miejsce przypadło Zielonym (8,3 procent; +2,6), piąte SPD (7,6 proc., -4,8). Do Landtag nie weszli liberałowie z FDP ani centrowcy z Wolnych Wyborców.

To oznacza, że nie zmieni się prawdopodobnie saksoński premier; był nim dotąd chadek Michael Kretschmer. Przez najbliższe tygodnie saksońscy politycy będą pracować nad stworzeniem stabilnej koalicji. Jedno jest pewne: w jej skład nie wejdzie Alternatywa dla Niemiec. CDU będzie więc musiała związać się z którąś z formacji lewicowych, prawdopodobnie z Zielonymi oraz SPD.

Choć AfD to partia ideowo bliska także polskiej prawicy, to jej poglądy na politykę historyczną i zagraniczną są dla Polski nie do przyjęcia. AfD opowiada się za odejściem od tego,co określa mianem "polityki wstydu", to znaczy od upamiętniania przez Niemców swoich win i zbrodni. Partia popiera też bardzo otwarcie ścisły sojusz niemiecko-rosyjski.

hk/sueddeutsche.de