„Polska konserwatywna, tak jak parę innych krajów Unii Europejskiej, jest tarczą strzelniczą dla grup politycznych i frakcji w Parlamencie Europejskim” – mówił w TV Republika europoseł Ryszard Czarnecki, komentując dyskusje, jakie toczono w PE w ub. tygodniu.

W czwartek Parlament Europejski przegłosował rezolucją, w której ogłoszono Unię Europejską „strefą wolności LGBTQ”. Głosowanie poprzedziła debata, w której oskarżano Polskę o dyskryminację mniejszości seksualności. Argumentem były rzekomo istniejące w Polsce „strefy wolne od LGBT”, co w rzeczywistości jest fake newsem wyprodukowanym przez aktywistę Barta Staszewskiego. W środę w PE odbyła się też debata o wolności mediów, w czasie której krytykowano propozycję polskiego rządu dot. opodatkowania reklam.

- „Chodzi od dwie rzeczy - o ideologię i gospodarkę. Polska konserwatywna, tak jak parę innych krajów Unii Europejskiej, jest tarczą strzelniczą dla grup politycznych i frakcji w Parlamencie Europejskim, które przed tygodniem odrzuciły naszą propozycję, aby odbyła się debata na temat niszczenia chrześcijańskich świątyń. Nie chcieli tego socjaliści, komuniści, liberałowie i zieloni”

- mówił w programie „Polityczna Kawa” europoseł Ryszard Czarnecki.

W ocenie polityka debaty te „mają ograniczyć konkurencyjność gospodarczą naszego kraju”.

- „Mają zniechęcić inwestorów zagranicznych, którzy są bardzo zainteresowani Polską. Chodzi o to, żeby środowiska biznesowe zniechęcić do inwestowania; to próba stworzenia sufitu dla naszego kraju, bo niektóre kraje UE tęsknią za czasami, gdy Polska była obszarem taniej siły roboczej i rynkiem zbytu”

- podkreśla.

Wskazuje, że choć formalnie przyjmowane przez PE rezolucje nie mają żadnego znaczenia, to są one narzędziem wywierania presji. Zapowiada, że Polska, podobnie jak Węgry i Słowacja, dalej będzie atakowana przez Unię Europejską, ponieważ „mówi własnym głosem” i walczy o swoje interesy.

kak/TV Republika, niezależna.pl