Działający w ramach Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Rządowy Zespół Reagowania Na Incydenty Komputerowe (CERT) opublikował roczny raport dotyczący zagrożeń cybernetycznych. Z dokumentu wynika, że w 2014 roku Polska padła ofiarą ponad 7 tys. cyberataków. Dla porównania w 2013 roku liczba ataków wyniosła niecałe 6 tys., a w 2011 tylko 249. Powodem jest wojna na wschodzie. Rosja uaktywniła się w sieci. Fora internetowe są dosłownie zalewane wpisami prorosyjskich „trolli”.

Czy cyberprzestrzeń stała się bardziej niebezpieczna niż dotychczas? Dla portalu Fronda.pl sprawę komentuje dr Łukasz Kister z Collegium Civitas, były funkcjonariusz Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

dr Łukasz Kister:

Z zagrożeniami w cyberprzestrzeni jest ten problem, że tak naprawdę nie wiemy, czym one są, bo nie wiemy, czym właściwie jest cyberprzestrzeń. Czy chodzi tu wyłącznie działania podejmowane w sieci internet, czy o wszystko, co się dzieje poza światem realnym, a może to, co ma miejsce w świecie realnym, ale na styku z wirtualnym jest także w cyberprzestrzeni? Dlatego nie mieszałbym cyberbezpieczeństwa z atakami w internecie. Internet jest już w miarę rozpoznany. Służby, instytucje państwa i biznes znają skalę zagrożenia. Wszyscy świadomi możliwości włamania do systemów sieci teleinformatycznych. Natomiast łączenie tych ataków z całą cyberprzestrzenią jest lekkim nadużyciem. Mówimy o cyberbezpieczeństwie, a tymczasem jeszcze nikt nigdzie na świecie nie zdefiniował pola walki. Nie istnieje akceptowana przez wszystkich definicja cyberprzestrzeni. W związku z tym trudno przeciwdziałać zagrożeniom.

Jeśli chodzi o zagrożenia w internecie, to są to nie tylko kradzieże, włamania i ataki hakerskie. Internet jest też narzędziem do popełniania innych przestępstw. Terroryści wykorzystują go przecież do rekrutacji i porozumiewania się pomiędzy różnymi grupami.

Z kolei „trolle”, o których mówi raport, to nie są ludzie wyładowujący na forach swoje rozgoryczenie. Trollingiem zajmują się dzisiaj zorganizowane korporacje, które zatrudniają dziesiątki, setki, a w niektórych przypadkach może nawet tysiące osób. Te osoby z komentowania, z zaśmiecania portali i atakowania ich zrobiły sobie źródło dochodu. To jest normalny biznes polegający masowym zaśmiecaniu internetu z użyciem różnych kont. Z jednej strony jest to szkodliwe i powinny się tym zajmować służby specjalne, bo taka działalność godzi w interesy państwa i może zakłócić jego funkcjonowanie. Z drugiej strony to nie jest zabronione. Trudno odróżnić tych, którzy są rozgoryczeni, albo po prostu piszą opinie niezgodne z naszym interesem, od tych, którzy z trollowania zrobili sobie biznes i są inspirowani przez obce służby specjalne, wielki biznes czy grupy polityczne. Skoro nie jest to zabronione, to trudno temu przeciwdziałać.

Nie ma natomiast wątpliwości, że „trolle” realnie wpływają na debatę publiczną. Pierwsze dyskusje na ważne tematy mają miejsce w internecie. To portale społecznościowe i fora są miejscem, gdzie zwykli ludzie dowiadują się o tym, co się dzieje, wyrabiają sobie opinię, zbierają argumenty na poparcie swoich tez. Jeżeli te portale będą się opierały na dyskusjach podejmowanych, zaśmiecanych, a tak naprawdę zdominowanych przez „trolle”, to dla większości społeczeństwa tylko zdanie „trolli” będzie zauważalne.

Dobrym przykładem jest Ukraina i to, co się działo na Krymie. „Trolle” potrafili namówić wiele grup społecznych w Europie Zachodniej, by uznały aneksję Krymu za coś naturalnego, za przyłączenie do macierzy ziem, które zamieszkuje rosyjska ludność. Nie było to używanie bezwzględnego kłamstwa, a jedynie wybiórcze pokazywanie faktów. Z trollingem warto walczyć, ale nie mamy narzędzi takich jak te, które służą do walki zwalczania przestępstw, które są zidentyfikowane i rozpoznane. Wykorzystywanie internetu do rozgłaszania swoich opinii, jeśli nie ma w tych opiniach czegoś zabronionego przez prawo, jest legalne. Tutaj właśnie jest obszar działania dla służb specjalnych. To po to je kiedyś utworzono - do zajmowania się działaniami specjalnymi. Od dziedzin jasno określonych jest policja, a służby mają sobie radzić z naruszaniem podstawowych interesów państwa tam, gdzie nie można działać z użyciem innych narzędzi.

Not. Jakub Jałowiczor