Unijni dyplomaci w rozmowie z korespondentką RMF FM w Brukseli poinformowali, że na razie nie będzie oświadczenia szefowej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen ani szefa Rady Europejskiej, Charlesa Michela w sprawie kłamliwych, antypolskich wypowiedzi prezydenta Rosji, Władimira Putina. 

Politycy unijni jednoznacznie negatywnie ocenili słowa Putina, który oskarża Polskę o współodpowiedzialność za II wojnę światową i współpracę z Hitlerem. Rozmówcy RMF FM oceniają wypowiedzi rosyjskiiego prezydenta jako "bezpodstawne" i "haniebne". Pomimo to, nie jest planowana żadna oficjalna odpowiedź władz UE. Jeden z rozmówców, "ważny unijny dyplomata", podaje wprost powód milczenia instytucji europejskich:

"Bruksela nie chce drażnić Rosji. Mamy kwestię Ukrainy, Syrii, teraz Libii, czyli zbyt wiele napiętych spraw z Rosją by w tym momencie polemizować jeszcze o historii"-przekonywał dyplomata, wskazując również na słabą pozycję naszego kraju w Unii Europejskiej, co powoduje, że atak na Polskę nie spotyka się z natychmiastową solidarną odpowiedzią. Zapytany, czy rosyjski prezydent testuje w ten sposób solidarność między państwami Wspólnoty, rozmówca dziennikarki odparł: "formalnie Putin nie atakuje Unii", ale jednego z jej członków. Jak tłumaczył rozmówca, Putin atakuje "członka Unii, który teoretycznie powinien być ze względu na swoje miejsce geopolityczne ważnym członkiem Unii, ale dzisiaj nie pełni roli ważnego kraju".

yenn/RMF FM, Fronda.pl