- Walczący w getcie warszawskim byli szczęściarzami, bo zginęli z bronią w ręku. To był dla nich swoisty przywilej. Ale ważne jest, by pamiętać także o tych Żydach, których było przecież nieporównywalnie więcej, a którzy w czasie wojny zginęli w kompletnej ciszy, poniżeniu i bezsilności – mówi prof. Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, w rozmowie z ,,Tygodnikiem Solidarność''.
 

W grudniu zeszłego roku Piotr Gliński poinformował, że w planach ministerstwa kultury jest budowa Muzeum Powstania w Getcie Warszawskim. Pan był pomysłodawcą takiego projektu?


– Tak. Przyszedłem w ubiegłym roku do ministra i powiedziałem mu, że jest świetne historyczne miejsce na ul. Siennej w Warszawie – zachowany szpital żydowski, który funkcjonował w getcie. Piotr Gliński podjął od razu mój pomysł. Teraz trzeba rozpisać wszystkie szczegóły dotyczące tego, co dokładnie tam powstanie, jakie sale, projekty, pomysły będą tam realizowane. Budynek jednak najpierw trzeba gruntownie wyremontować, a dopiero potem organizować go od strony artystycznej. Na szczęście władze i ministerstwo kultury są bardzo zainteresowane tym przedsięwzięciem. My, jako Żydowski Instytut Historyczny, chętnie pomożemy organizatorom.

– Piotr Gliński wypowiadał się w mediach, że chciałby, by muzeum powstało w ciągu 3-4 lat. Czy jest to realny termin?


– Z tego, co pamiętam, Muzeum Pollin powstawało przez 15 lat, Muzeum II Wojny Światowej – 10 lat. Nawet jeśli to będzie szybciej, to raczej i tak nie aż w tak krótkim czasie. Budynek szpitala przy Siennej jest bowiem bardzo duży i trzeba bardzo dokładnie wszystko w nim rozplanować. Myślę, że sam remont potrwa nawet 2 lata.

(...)

– O powstaniu warszawskim wie chyba każdy Polak. A czy nie uważa Pan, że o powstaniu w getcie warszawskim wciąż jednak trochę się zapomina?


– Myślę, że nie. Powstanie funkcjonuje w świadomości społeczeństwa, ale chciałbym, by pamiętano nie tylko o tych walczących, którzy potrafili bronić się przed Niemcami przez kilka tygodni, chociaż nie mieli w rzeczywistości na to warunków. Trzeba podkreślić bowiem, że uzbrojenie powstańców było bardzo mizerne. Większość z nich miała do dyspozycji zaledwie butelki z benzyną, czy co najwyżej strzelby jednostrzałowe. Powstańcom w tej kwestii próbowało pomóc polskie podziemie, ale ono samo też miało niewiele broni. Można jednak powiedzieć, że ci walczący byli szczęściarzami, bo zginęli z bronią w ręku. To był dla nich swoisty przywilej. Dlatego tym bardziej niezmiernie ważne jest, by pamiętać także o tych Żydach, których było przecież nieporównywalnie więcej, a którzy w czasie wojny zginęli w kompletnej ciszy, poniżeniu i bezsilności..

mod/Tysol.pl