W rozmowie z Polską Agencja Prasową prof. Ryszard Legutko skomentował atak na premiera Węgier Viktora Orbana, jaki europejska lewica przeprowadza po przegłosowaniu przez węgierski parlament ustawy zakazującej promowania homoseksualizmu i ideologii gender w szkołach. Europoseł zauważa w tym kontekście, że Unia Europejska przypomina radziecką Radę Wzajemnej Pomocy Gospodarczej.

W czerwcu węgierski parlament przyjął ustawę, w myśl której szkolne zajęcia poświęcone kwestiom seksualności nie mogą propagować zmiany płci ani homoseksualizmu. Ponadto, zajęcia tego typu, poza pedagogami, prowadzić będą mogły osoby i organizacje występujące w oficjalnym rejestrze. W ustawie zawarto też zapis mówiący o tym, że państwo chroni prawo dziecka do zachowania tożsamości odpowiadającej płci w chwili urodzenia, zakazano udostępniania osobom poniżej 18. roku życia treści pornograficznych i treści popularyzujących zmianę płci oraz homoseksualizm.

Nowe węgierskie prawo krytykują lewicowe elity Unii Europejskiej. Wczoraj w Parlamencie Europejskim odbyła się debata w tej sprawie. Wcześniej premier Węgier Viktor Orban został zaatakowany na szczycie UE w Brukseli.

Prof. Ryszard Legutko zauważa, że jeszcze 10-15 lat temu ustawę podkreślającą rolę rodziny i przeciwstawiającą się ingerencji w jej strukturę uznano by za krok bardzo racjonalny.

- „Oczywiście we współczesnych czasach, jeśli ktoś takie prawo wprowadza - jak zrobili to Węgrzy - naraża się na gniew liberalnych elit europejskich, które realizują straszny eksperyment związany z inżynierią społeczną ingerującą w rodzinę. Przyjeżdża, zatem premier takiego państwa na spotkanie przywódców europejskich i tamci się rzucają na niego, rugają od ostatnich i mu grożą. To niebywałe. To jak na spotkaniu RWPG (Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej), gdzie przyjeżdżał Alexander Dubczek i wrzeszczano na niego, co on wyprawia? A to wszystko pod hasłem wolności. I wtedy i teraz: my ci tu coś każemy, a jak nie, to zobaczysz”

- ocenia.

Profesor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego zwraca też uwagę, że traktowanie liberalizmu jako koncepcji rozszerzającej wolność jest jednym z największych przekłamań w historii filozofii.

- „Liberalizm nie ma nic wspólnego z wolnością. Jest koncepcja bardzo głębokiej inżynierii społecznej”

- podkreśla.

Jak wskazuje, robiący dziś porządki w europejskich społeczeństwach liberałowie piętnuję znacznie więcej grzechów niż komuniści. W czasach komunizmu, wyjaśnia, można było być rewizjonistą, imperialistą lub burżujem. Dziś natomiast można być seksistą, homofobem, populistą, mizoginem, binarystą, europocentrystą, rasistą, siewcą mowy nienawiści, transfobem.

- „Liczba potencjalnych przewin, myślozbrodni, jak mówił Orwell, jest nieskończona. Żyjemy w czasie, gdzie jest szalenie niebezpiecznie cokolwiek powiedzieć, czy cokolwiek pomyśleć, bo zaraz rzucą się na człowieka, jako na faszystę, eurosceptyka itd. Sytuacja staje się niezwykle groźna. Kiedy mówi mi się dzisiaj, że żyjemy w świecie wolnym, to mnie ogarnia śmiech”

- dodaje.

kak/PAP