Wiele osób pyta mnie, czy ci Amerykanie to tak na poważnie z tą "relokacją wojsk do Rumunii" i z tym "zaniepokojeniem sytuacją z polską demokracją".

Więc odpowiadam - spokojnie.

No bo jeśli to jest na poważnie, to lepiej żebyśmy wiedzieli ile wart jest taki "sojusznik", który dla interesów grupki cwaniaków z TVN i kilku nowojorskich kancelarii prawniczych (które ostrzą zęby na rzekome żydowskie roszczenia), gotowy jest poświęcać swoje strategiczne interesy, a do tego lekką ręką traktuje warte już ponad 100 mld. zł zamówienia na broń, a następne 25 mld zł za elektrownię atomową, o innych "drobiazgach" już nie wspomnę.

Więcej powiem, lepiej jeśli się o tym przekonujemy teraz, niż np. w sytuacji, gdy ruscy będą zajmowali Wilno czy Rygę i ruszali na Suwałki i Elbląg. Mamy czas sami, by się rozejrzeć i szukać alternatyw.

Jednak sądzę - mimo wszystko - że bardziej tu chodzi o taki rytualny taniec, wywołany nadaktywnością pani Apfelbaum i jej męża, którzy wprowadzają w stan podniecenia grupki nadpobudliwych kongresmenów i niskie szczeble departamentu stanu. To ich robota, no bo przecież Pan Prezydent już nawet nie pamięta kto jest gubernatorem w jego demokratycznym stanie, więc "gadanie" że "leży mu na sercu TVN", brzmi naprawdę zabawnie. Oni muszą udawać, że się "troszczą".

Co jest jednak istotne, to jednak to, iż może by tak polscy dyplomaci w Waszyngtonie, wykazali przynajmniej 50% tej aktywności jaką wkładają w ostatnim czasie małżonkowie Apflebaum i też pofatygowali się aby np. rozesłać do waszyngtońskich oficjeli oraz kongresmenów info o co chodzi (a nawet zjeść z nimi chociaż trochę lunch'ów i dinner'ów - może być na nasz koszt) i uświadomić im, że nikt w Polsce na amerykańskie interesy nie nastaje, a jest nawet wręcz przeciwnie. Ale jak jeszcze trochę Pan Blix Aliu z Apfelbaumami podziała, to może być inaczej, bo Polacy nie muszą ich kochać miłością ślepą. Niech to wiedzą.

 

mp/fb/grzegorz górski