40 stron liczy, odczytany dziś, testament Nelsona Mandeli. Zmarły pozostawił 46 milionów randów czyli ponad 4 miliony dolarów, skromne mieszkanie w wiejskim domu w prowincji Eastern Cape i tantiemy ze sprzedaży książek, w tym autobiografii "Long Walk to Freedom".  

Mandela zalecił, by każdy z zespołu jego najbliższego personelu otrzymał po 50 tysięcy randów. Każda ze szkół, do których uczęszczał były prezydent RPA, ma otrzymać po 100 tysięcy randów. Cztery inne placówki edukacyjne otrzymają po 100 tysięcy randów na fundusz stypendialny.

Rodzinie Nelson Mandela zapisał 1,5 miliona randów, plus wszelkie tantiemy.

Afrykański Kongres Narodowy (ANC), którego Mandela był przez kilka lat przywódcą, otrzyma kilka licencji, którymi ma zarządzać komitet wykonawczy partii. Zgodnie z wolą Mandeli, mają one posłużyć do rozpowszechniania zasad i polityki ANC, zwłaszcza tych dotyczących pojednania.

Odczytujący testament Dikgang Moseneke stwierdził, że reakcja rodziny na ostatnią wolę zmarłego była "naładowana emocjami", ale "wszystko poszło dobrze". Stwierdził też, że na razie nic nie wiadomo o tym, by ktokolwiek chciał podważyć testament Nelsona Mandeli.

Według prawa rodzina ma 90 dni na zakwestionowanie dokumentu. Testament odczytał wykonawca ostatniej woli zmarłego, Dikgang Moseneke.

Mandela zmarł w grudniu ubiegłego roku w wieku 95 lat.

AB/rp.pl