"Nasze wojsko ma ich aż 119! Wielu z nich nigdy nie dowodziło wojakami, bo ich praca – choćby w tak zwanej logistyce czy w kadrach – to zwykłe urzędnicze zajęcie. – W Polsce nie trzeba nawet wyjeżdżać z Warszawy, żeby zostać generałem. To chore – mówi Faktowi gen. Waldemar Skrzypczak (55l.), były szef wojsk lądowych, który stał na czele wielonarodowej dywizji podczas wojny w Iraku.

Fakt.pl wylicza: "Jeden generał przypada u nas na 838 żołnierzy, podczas gdy we włoskiej armii  – liczącej 260 tys. wojskowych – oficerów w generalskich lampasach jest zaledwie 50 (jeden na 5200 żołnierzy). Inne porównania są jeszcze bardziej szokujące. W armii amerykańskiej, która liczy 1,4 mln żołnierzy, generałów jest tylko... 40! "

Po co Polsce tylu generałów? Według byłego szefa wojsk lądowych, gen. Waldemara Skrzypczaka, dowódcy z wojny irackiej, taka sytuacja – delikatnie mówiąc – nie jest normalna. – W polskiej armii jest za dużo generałów – nie ma wątpliwości Skrzypczak. – Najgorsze jest to, że wielu z nich nie dowodzi żadnymi żołnierzami, pełnią czysto biurowe funkcje w kadrach czy logistyce. W Polsce nie trzeba być na linii, żeby zostać generałem. Można w ogóle nie ruszać się z Warszawy, by doczekać się generalskich lampasów! Zresztą w w stolicy o to najłatwiej – dodaje. Zdaniem Skrzypczaka, mnogość generałów jest reliktem poprzedniej epoki.

A oto mała ciekawostka:

Polska armia w 1920 r.
143 generałów
990 000 żołnierzy
na jednego generała przypadało 6923 żołnierzy

Polska armia w 1939 r.
97 generałów
1 200 000 żołnierzy
na jednego generała przypadało 12371 żołnierzy

Wojsko Polskie teraz
119 generałów
99 778 żołnierzy
na jednego generała przypada 838 żołnierzy

 

mod/fakt.pl