"Sytuacja kobiet, ich problemy, szczególnie z agresją, brakiem tolerancji i samotności, naprawdę mnie dotykają. Wszelkie niesprawiedliwości dotyczące dzieci i kobiet - poruszają mnie do czerwoności. Walka o równość praw, wynagrodzeń, stanowienie o sobie i tak dalej" - mówi w rozmowie z portalem "Onet Kultura" aktorka Krystyna Janda, od dłuższego czasu tyleż aktywnie co bezpłodnie zajmująca się życiem polityczno-społecznym.

Następnie Janda odpowiadała na pytanie, czemu politycy chcą "sankcjonować prawo kobiet na przykład do własnego ciała". "Myślę, że to presja Kościoła. Za każdym razem to Kościół wytwarza nacisk, przywołuje temat, wraca do fundamentalizmu. A ostrość konfliktu zależy od jakości relacji między kolejnymi władzami a Kościołem. Dotąd wydawało się nam, że mamy wolność poglądów i wyznania. Uważaliśmy przecież, że nie jesteśmy państwem wyznaniowym." - mówiła Janda.

Janda zapytana o projekt "Za życiem", który zakłada finansowe wsparcie dla matek rodzących chore dzieci, stwierdziła: "Wie pan, nawet nie chce mi się mówić na ten haniebny temat. Taki stosunek do ludzi: pełen pogardy, okrucieństwa i bezmyślności jest ohydny".

Janda mówiła też o kobietach w polityce, podkreślając ich dużą rolę, jej zdaniem wręcz fundamentalną. Jest jeden wyjątek... "Kobiety opozycji, szczególnie ostatnio, wydają się skuteczne. Chociaż… Kiedy patrzę na kobiety służące partii PiS, to odechciewa mi się wszelkiej do kobiet miłości" - zaznaczyła Janda.

 

bbb/Onet.pl, fronda.pl