Anna Mierzyńska, dziennikarka i "socjolożka", była dyrektor biura posła Platformy Obywatelskiej snuje teorie spiskowe na łamach "Gazety Wyborczej". 

Publicystka, która swego czasu tropiła "PiSowskie boty", dziś dopatrzyła się "krucjaty anty-LGBT". Kto za nią stoi? Kościół, skrajna prawica, PiS i, uwaga uwaga, Rosja! Całkiem ciekawie brzmi szczególnie zestawienie PiS-u z Rosją. Dla autorki, właśnie te środowiska (i kraj) walczą ze społecznością LGBT. 

Mierzyńska rozpoczęła od ataku na Inicjatywę Stop Seksualizacji Naszych Dzieci-projekt autorstwa stowarzyszenia Rodzice Chronią Dzieci. Zdaniem Anny Mierzyńskiej, stowarzyszenie, a więc i jego inicjatywa, są powiązane z Rosją. RCD jest bowiem zarejestrowane na tych samyc serwerach, co pismo  „Opcja na Prawo”, które „szerzy treści anty-LGBT”. Szef wydawnictwa, do którego należy pismo miał natomiast stwierdzić, że „Zachód przestał być obrońcą tradycyjnych wartości”, a próby ich zachowania podejmuje Putin, pokazując w mediach cerkiew na Kremlu. Nasuwa się pytanie, kto przy zdrowych zmysłach uważa byłego agenta KGB i wieloletniego członka Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (gdzie Władimir Putin zapisał się jeszcze w czasie studiów prawniczych w latach 70., a pozostał aż do rozwiązania w 1991 r.!), który nie tylko prowadzi agresywną, imperialistyczną politykę, ale nie może być wzorem nawet w kwestiach obyczajowych (rozwód z żoną, spekulacje o związku z dużo młodszą gimnastyczką), za "obrońcę" tradycyjnych i chrześcijańskich wartości, ale być może przekracza to rozumowanie zarówno skrajnej prawicy, jak i środowisk lewicowo-liberalnych. 

Mierzyńska uderza również w Instytut Ordo Iuris, zaożony przez Instytut Piotra Skargi. Zdaniem socjolożki, obie organizacje „mogą oddziaływać na niektóre kręgi kościelne, ruchy pro-life, skrajną prawicę i polityków PiS”.

Mówiąc kolokwialnie, nic tu nie trzyma się kupy, ale możliwość dokopania PiS, poprzez łączenie go- z uporem maniaka i wbrew zdrowemu rozsądkowi- z putinowską Rosją jest... bezcenna.

yenn/Wyborcza.pl, Fronda.pl