Podczas gdy z powodu wysokiego zagrożenia w rejonie placu Świętego Piotra podjęto bardzo zaostrzone kontrole i widać dodatkowe patrole policji, za murami watykańskimi - jak pisze włoska gazeta - podejmowane są starania o wprowadzenia dodatkowych środków bezpieczeństwa, jednak bez "militaryzacji codziennego życia". 

Z tego - wg Corriere della Sera - powodu pojawiły się kłopoty.Podczas rozpoczynającej się 25 listopada wizyty w trzech krajach Afryki – Kenii, Ugandzie i pogrążonej w konflikcie Republice Środkowoafrykańskiej - Franciszek będzie poruszał się otwartym jeepem i to mimo pogróżek kierowanych pod adresem tamtejszych chrześcijan. Rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi wykluczył, by papież włożył kamizelkę kuloodporną. Po prostu papież Franciszek nie boi się zamachów. Chce przez to pokazać, że przybywa w pokoju i obleczony jest tylko i wyłącznie w największą broń czyli miłość Chrystusa.

Gazeta pisze również, że gdy papież wychodził z Domu świętej Marty, gdzie mieszka, prosił, by sprzedać zaparkowane w pobliżu samochody opancerzone przeznaczone dla niego. Ostatnie auto sprzedano we wrześniu, gdy był w Stanach Zjednoczonych.

Papież nie chce aby rozpoczynający się 8 grudnia Jubileusz Miłosierdzia przekształcił się w "Jubileusz Wojny" - pisze "Corriere della Sera", odnosząc się do zapowiadanych przez włoskie władze nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa, jakie mają towarzyszyć uroczystościom Roku Świętego.

Na placu Świętego Piotra obowiązują nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Cały teren pilnowany jest przez wyjątkowo liczne patrole sił porządkowych. Kontrolom poddawane są także dzieci.

mm/Corriere della Sera/Onet