Wszyscy mniej lub bardziej grzeszymy (ewentualnie angażujemy się w bliskie okazje do grzechu). Wszyscy też mamy mniejsze bądź większe tendencje, by racjonalizować i usprawiedliwiać popełniane przez siebie zło. Przyjrzyjmy się zatem tym najczęstszym, a przy tym zwykle też najgłupiej brzmiącym tłumaczeniom, za pomocą których chcemy usprawiedliwić albo pomniejszyć moralną rangę popełnianej przez siebie niemoralności.

"WSZYSCY TAK ROBIĄ" - najczęściej słyszę to w kontekście aprobowania różnych form nieuczciwości, korupcji i łamania prawa, np. zakładania firmy na nieswoje nazwisko (ale np. na jakiegoś rencistę, by płacić mniejsze składki), przebywania na lewych zwolnieniach lekarskich, pracowania w pełnym wymiarze, przy jednoczesnym byciu zarejestrowanym jako osoba bezrobotna, etc.
Wszyscy tak robią? Może i tak? Ale co to zmienia w ocenie moralnej takich zachowań? Wszyscy też grzeszą i co w związku z tym? Czy kryterium większości będziesz też stosował do oceny innych problemów moralnych, np. aborcji, seksu przedmałżeńskiego?

"JA TAK ROBIĘ" - coś takiego często słyszę w odniesieniu do usprawiedliwiania słuchania wątpliwej jakości etycznej i światopoglądowej muzyki albo uczestniczenia w tańcach d-m. Ktoś mówi np. słucham metalu, tańczyłem ze swą dziewczyną i całowałem się z nią przed ślubem, oglądam "South Park" i nic złego się nie dzieje. OK, Ty tak robisz, ale czy jesteś pewien, że nic się złego nie dzieje? Czy ktoś uchwalił dogmat o Twej bezgrzeszności, bezbłędności i nieomylności? Jesteś pewien, że w żaden sposób takie rzeczy nie wpływają na Ciebie negatywnie? Czy wszystko w Twym życiu było i jest wszystko w porządku, by podawać jako argument słuszności danego zachowania fakt, iż coś się samemu robiło lub robi?

"NIKOGO NIE KRZYWDZĘ" - zanim to kolejny raz powiesz np. w kontekście seksu przedmałżeńskiego albo onanizmu, zastanów się, czy aby na pewno to prawda. Mówisz więc, że praktykując masturbację "nikogo nie krzywdzisz"? Być może, w wypadku tego konkretnego grzechu, w sensie bezpośrednim jest to prawda w odniesieniu do innych osób (choć już nie jest to prawdą w znaczeniu pośrednim), ale czy aby na pewno możesz powiedzieć, że sam siebie w ten sposób nie krzywdzisz? Czy wciąganie się w nałóg oraz zdepersonalizowane podejście do seksu, jakie sobie w ten sposób fundujesz, aby na pewno nie jest krzywdzeniem twej psychiki, osobowości, emocji?

A co do seksu przedmałżeńskiego? Czy można na poważnie mówić, że "nikogo się nie krzywdzi" w sytuacji, gdy drugą osobę wciąga się w śmiertelny grzech, przez co bardzo realnie naraża się ją na niebezpieczeństwo wiecznego potępienia?

"MOI RODZICE I DZIADKOWIE TAK ROBILI" - oczywiście, zazwyczaj możemy być wdzięczni za wiele rzeczy swym rodzicom i innym przodkom. Ale skąd taka absolutyzacja ich życia i przykładu. Czy byli oni bezgrzeszni, bezbłędni i nieomylni? Nawet jeśli, dajmy na to 90 procent nauk, które nam dali i 70 procent ich życiowego przykładu, było słusznych, to wciąż pozostaje jeszcze 10 i 30 procent tego co nie było w ich nauczaniu i przykładzie słuszne i właściwe. Oni też grzeszyli i błądzili. Mamy ich szanować, poważać i być im wdzięczni, ale nie należy tego mylić z absolutnym bezkrytycyzmem. Oni byli naszymi rodzicami, a nie Bogami.

"KIEDYŚ LUDZIE TEŻ TAK ROBILI" - to z kolei słyszę odnośnie np. tańców damsko -męskich, pijaństwa czy pojedynków. No i owszem, kiedyś ludzie tak też robili, ale i co z tego? Czy ludzie stali się grzeszni dajmy na to po 1900 roku, a przed tym czasem w ogóle nie grzeszyli? Bo coś mi się zdaje, że i owszem, ludzie grzeszą od około 6 tysięcy lat, a nie od epoki Oświecenia, XIX wieku czy rewolucji obyczajowej lat 60-tych.

"TO CO ROBIĘ JEST NATURALNE" - to słyszę z kolei często w odniesieniu do sposobu ubierania się i przystrajania kobiet, które mówią np. że skoro przedstawicielki płci pięknej odczuwają naturalne pragnienie i skłonność do podobania się innymi, to w takim razie nie ma nic złego czy niestosownego w makijażu, obwieszaniu się biżuterią, etc. No dobrze, pójdźmy jednak dalej w argumencie z "naturalności' danych pragnień. Obrażany lub skrzywdzony człowiek, w pierwszych swych odruchach chce się mścić i krzywdzić swego krzywdziciela. Czy jest to dobre czy złe? Mężczyzna, widzący nagą, prowokacyjnie zachowującą się kobietę, w łatwy sposób może rozwinąć w sobie chęć intymnego obcowania z nią? Czy jest to dobre czy złe?

"MUSIAŁEM TO ZROBIĆ" - poza koniecznością śmierci i pewnymi reakcjami fizjologicznymi organizmu, człowiek nic nie musi i jest wolny. Cierpienie, bieda, a nawet śmierć też jest wyborem. To, że mówisz, iż "musiałeś coś zrobić" zwykle oznacza, że po prostu wybrałeś łatwiejszą dla siebie drogę; mogłeś np. klepać biedę, ale wolałeś zgrzeszyć niż biedować, mogłeś stanąć w obronie prawdy, ale wolałeś nie narażać się na drwiny otoczenia, przez co wybrałeś ludzki szacunek zamiast "Chrystusowej hańby", mogłeś raczej umrzeć niż zgrzeszyć, ale bardziej umiłowałeś te życie niż Boga i jego przykazania.

"KSIĘŻA TEŻ TAK ROBIĄ" - oczywiście, że tak. No i księża też grzeszą, a nawet mogą być potępieni w piekle. Czy ktoś chce być konsekwentny w tym argumencie i usprawiedliwiać za jego pomocą wykorzystywanie seksualne nieletnich, homoseksualizm albo rozpustę, bo wszak i takie rzeczy są robione przez księży???

"INNI POSTĘPUJĄ GORZEJ NIŻ JA" - ktoś kto tak mówi, ma w 99, 999999 procentach rację. No bo i owszem, zawsze można znaleźć kogoś kto postępuje jeszcze bardziej źle, wstrętnie i obrzydliwie niż ja sam. Nawet człowiek, który zabił jedną niewinną osobę może tak powiedzieć, gdyż wszak w historii świata nie brakowało seryjnych morderców, a nawet ludobójców. Tylko co z tego? Czy jako chrześcijanie mamy naśladować Pana Jezusa i świętych, dążyć do nienagannego życia, czy też "równać w dół", pocieszając się tym, iż inni czynią jeszcze więcej zła niż my?

Czy widzisz już drogi Czytelniku, jak głupawe, denne i niemerytoryczne są powyższe usprawiedliwienia dla popełniania różnych grzechów i angażowania się w bliskie okazje doń?  Przestań więc się w ten sposób tłumaczyć, spójrz prawdzie w oczy i nazwij po imieniu, to co czynisz. To może być bowiem pierwszy krok to Twego nawrócenia.

Mirosław Salwowski