Wcześniej nauczyciele otrzymywali pomoce od wydawnictw. Przepisy, które obowiązują od lipca, zabraniają dostarczania do szkół pomocy dydaktycznych. Według premiera i minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej, zmiany mają wyeliminować patologiczne sytuacje, do jakich dochodziło na rynku podręczników.


Efekt jest taki, że jak zauważa Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, nauczyciel będzie teraz musiał z własnej kieszeni zapłacić za pomoce dydaktyczne.


– Nauczyciele z własnych pieniędzy kupią sobie wszystko, co potrzebne do pracy. Zresztą, jest to jeden z niewielu zawodów, który wykonując prace na umowę o pracę, muszą sobie wszystkie potrzebne do pracy rzeczy sami kupić. Płacą nawet za samokształcenie. Finał tego jest taki, że wiadomo, że wydawnictwa nadal będą drukować, albo mają już wydrukowane pomoce. Różnica będzie tylko taka, że nauczyciel będzie musiał z własnej kieszeni zapłacić, bo mu zakład pracy ich nie kupi. Druga sprawa: jeżeli będą jakieś doskonalenia w tym kierunku lub jakieś inne działania, to nauczyciele będą musieli zapłacić z własnej kieszeni – mówi Ryszard Proksa.


Jeszcze w ubiegłym roku szkolnym wydawnictwa przekazywały szkołom scenariusze lekcji. W tym roku nauczyciele nie otrzymują już planów zajęć. Wydawnictwa miały je gotowe już na kilka miesięcy przed wejściem w życie ustawy zakładającej powstanie rządowego elementarza.


ed/Radio Maryja