Przywódca mormonów w USA, Jeffrey Holland zaapelował o odrzucenie ideałów lansowanych przez media społeczne i otwarcie na „ludzi, których pociąga inna seksualność, jeśli tylko kochają Boga i przestrzegają przykazań”.

W Salt Lake City w stanie Utah odbył się kongres .

W ocenie amerykańskich komentatorów tego rodzaju wypowiedź w ustach przywódcy mormonów, który jednoznacznie określa homoseksualizm jako grzech oznacza „próbę stworzenia klimatu zrozumienia i empatii” wokół osób LGBT, jednak w żadnym razie nie można traktować jej jako odstępstwa doktrynalnego.

Agencja AP zwraca uwagę, że mimo wzrostu liczby wiernych Kościoła mormonów z 5 mln (1982 r.) do 15,8 mln w 2016 roku, średnia konwersji przypadających na jednego misjonarza od kilku lat utrzymuje się na poziomie 3,4, choć w poprzednich dekadach liczba nawróconych wynosiła 5 osób na jednego misjonarza. W ocenie agencji właśnie w tym można upatrywać przyczynę "większej otwartości organizacji".

Przywódca amerykańskich mormonów, wchodzący w skład Kapituły Dwunastu Apostołów kierującej tym Kościołem podkreślił, że jego społeczność stwarza przestrzeń, w której „mogą się odnaleźć ludzie pochodzący z różnych modeli rodzinnych, wychowani w różnych kulturach, a także – niewierzący”.

Dale Runlund, również przywódca duchowy mormonów, zaapelował z kolei do wiernych o unikanie wydawania sądów zarówno w odniesieniu do członków wspólnoty, jak i do ludzi spoza Kościoła.

"Zbyt wiele sami nacierpieliśmy się od bigotów, byśmy nie szanowali przekonań religijnych innych ludzi"–podkreślił.

Mormoni odrzucają dogmat Trójcy Świętej, dlatego też ani Kościół Katolicki, ani Światowa Rada Kościołów nie uważa ich za chrześcijan. Centrum duchowe Kościoła Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich znajduje się w stanie Utah.

W Stanach Zjednoczonych mormoni mają silne wpływy polityczne.

yenn/PAP, TVP Info, Fronda.pl