W rozmowie z portalem Radia Maryja poseł Prawa i Sprawiedliwości Dominik Tarczyński odniósł się do sporu o praworządność między Brukselą a Warszawą. W ocenie polityka, Unia Europejska próbuje "straszyć" wygraną w wyborach do PE partii, które nie zgadzają się na jej "lewacką ideologię". 

Zdaniem Tarczyńskiego, jest to wyłącznie gra polityczna, która ma na celu wywołanie w obywatelach państw członkowskich poczucie zagrożenia. Pytany o nowy mechanizm oceny praworządności krajów UE, który forsują szczególnie Belgia oraz Niemcy, poseł stwierdził, że to "preludium kampanii wyborczej", a tego rodzaju decyzje podejmowane są na podstawie politycznych emocji. 

"Wszyscy mówią, że Parlament Europejski będzie absolutnie inny niż do tej pory. W mojej ocenie jest to kolejne działanie polityczne, które zakończy się po 26 maja. Zatroszczymy się o to, aby Polska oraz inne kraje, które dbają o tożsamość Europy, już nigdy nie były w ten sposób traktowane. Jestem spokojny, że po wyborach europejskich takich manipulacyjnych sytuacji nie będzie"- podkreślił poseł Prawa i Sprawiedliwości. 

Zdaniem Dominika Tarczyńskiego, nie ma żadnych podstaw, aby traktować w ten sposób Polskę. 

" Jako delegat do Rady Europy pytałem o konkretne zapisy których ustaw Timmermans ma do nas zarzuty. Nie było odpowiedzi (…). Opinia, którą chce się budować i kreować o Polsce oraz innych krajach, które nie zgadzają się na lewacką ideologię Unii Europejskiej, ma być tworzona teraz, aby budować pewnego rodzaju poczucie zagrożenia, że jeśli siły konserwatywne wygrają te eurowybory, to będzie jeszcze gorzej. Jest to tylko gra polityczna, która ma zastraszać. Jest to zarządzanie strachem, które nie przyniesie efektów"- wskazał polityk. Pytany o jedno z założeń nowego mechanizmu, w myśl którego państwa członkowskie Wspólnoty miałyby wypracować wspólną definicję praworządności, Tarczyński podkreślił, że trzeba zastanowić się, kto będzie tę praworządność oceniał i na jakiej podstawie. 

"Będą to oceniać nominaci polityczni, urzędnicy niewybrani w demokratycznych wyborach czy może ci, którzy są reprezentantami narodu? Kto będzie je interpretował: prawnicy czy może ktoś, kto naprawdę wie, czego oczekują narody? Wszystkie wybory ostatnich 3-5 lat w Unii Europejskiej pokazują, że nie ma zgody na to, aby instrumentalnie traktować prawo, z czym – w mojej ocenie – mamy do czynienia (…)"-powiedział parlamentarzysta. 

Rozmówca Radia Maryja zaznaczył również, że nie ma szans, aby jakiekolwiek państwo oskarżane w ten sposób miało zostać faktycznie ukarane. 

"Jest potrzebna jedność głosowania, a takiej jedności nie ma, ponieważ wiele państw jest oskarżanych przez tych, którzy piastują „stołki”. Oni wykorzystują swoją pozycję administracyjną, a nie polityczną, bo nie zostali wybrani w demokratycznych wyborach"- wskazał polityk, określając unijny establishment jako "lewacko-politycznie namaszczonych urzędników".

Tarczyński wskazał, że jest spokojny o wynik eurowyborów, gdyż "większość narodów europejskich chce zmiany"

yenn/Radio Maryja, Fronda.pl