Jak czytamy na portalu natemat.pl Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (ECMNN) od 2006 r. prowadzi badania w całej UE. Ich rezultaty ewidentnie pokazują, że bardziej liberalne prawo nie powoduje nasilenia narkomanii, wręcz przeciwnie - umożliwia kontrolę rynku, jakości produktów, ograniczając dostęp do dozwolonych używek tylko osobom pełnoletnim.
Dane ECMNN mówią o 78 milionach użytkowników „trawki” na Starym Kontynencie. Odebranie z rąk mafii tak ogromnego rynku i objęcie go kontrolą oraz - czemu nie - akcyzą, mogłoby przynieść każdego roku kilkadziesiąt miliardów euro krajowym budżetom. Według portalu natemat.pl w erze szukania oszczędności kosztem świadczeń socjalnych, politycy powinni odłożyć na bok ideologiczne dysputy i schylić się po leżącą na ulicy kasę. Podobnie jak zrobili już to Amerykanie, gdzie w stanach Waszyngton i Kolorado marihuana jest całkowicie legalna, a w wielu innych posiadanie małych jej ilości nie jest karane.
Marihuanę w kilkunastu stanach w USA i tyluż krajach europejskich wykorzystuje się także do celów terapeutycznych. Np. lek Sativex (produkowany przez Brytyjski Koncern farmaceutyczny) zawierający marihuanę - łagodzi ból i redukuje skurcze mięśni - jest szczególnie przez lekarzy zalecany dla osób z SM. Lek ten jest w Polsce także dopuszczony do użytku (na podstawie recepty RPW).
Portal namawiając do podpisu petycji przekonuje, że ujednolicanie lub przynajmniej znaczące zbliżanie polityki narkotykowej krajów Unii jest dziś po prostu niezbędne. Jak zauważa autorka artykułu gdy rządy jeszcze "śpią" w tym temacie, obywatele UE sami postanowili wziąć legislację w swoje ręce, wykorzystując Europejską Inicjatywę Obywatelską - nowe narzędzie tworzenia prawa ustanowione przez Traktat Lizboński.
Pytanie tylko czy brak legalizacji marihuany w kraju unijnym oznacza, że rząd w tej kwestii śpi czy po prostu nie chce jej zalegalizować? Prawo do tego chyba wciąż ma.
Ab/natemat.pl