- „Najprawdopodobniej w czwartek poznamy imię nowe papieża”
- stwierdził duchowny w rozmowie z PAP.
- „Wynika, to w głównej mierze z tego, że koalicje wśród kardynałów-elektorów są już bardzo wyraźnie zarysowane. Pisze o tym wielu watykanistów. Wszystko wskazuje na to, że przed rozpoczęciem konklawe istnieją trzy frakcje: radykalnie liberalna, która może liczyć na 50-60 głosów, centrowo-liberalna, która może liczyć na 35-40 głosów i konserwatywna, która może liczyć na 30-35 głosów”
- dodał.
Ocenił, że prawdopodobnie ten podział głosów potwierdzi pierwsze głosowanie, które odbędzie się już jutro po południu.
Rozmówca PAP zwrócił uwagę, że kardynałowie prezentujący konserwatywne poglądy muszą pozyskać dodatkowych sojuszników, aby stworzyć mniejszość blokującą.
- „Jeśli frakcji konserwatywnej uda się zebrać 45 głosów, wówczas będą mieć wpływ na to, który z liberalnych kardynałów będzie mógł zostać wybrany na nowego papieża. Natomiast jeśli poparcie dla tego skrzydła będzie mniejsze, to wówczas stanowisko kardynałów o poglądach konserwatywnych nie będzie mieć żadnego wpływu na wybór 267. następcy św. Piotra”
- stwierdził.
Odnosząc się do kongregacji generalnych, w czasie których Kolegium Kardynalskie przyglądało się najważniejszym problemom Kościoła, ks. Kobyliński zauważył, że „kardynałowie wskazują na potrzebę wyraźnego wyciszenia, uspokojenia wzburzonych fal w Kościele i nieco innego pontyfikatu niż ten, który mieliśmy przez ostatnie lata”.
- „Zdaniem hierarchów korekty powinny dotyczyć m.in. zatrzymania procesu decentralizacji doktrynalnej, potrzeby większego szacunku do tradycji, odwołania zgody Watykanu na błogosławienie związków jednopłciowych. Kardynałowie wskazują również na potrzebę bardziej demokratycznego zarządzania przez papieża Kościołem. Chodzi o zbyt duże skoncentrowanie władzy w jednym ręku przez Franciszka, czyli brak konsultacji wielu ważnych decyzji z kolegium kardynałów”
- relacjonował.