- Ludzie z mojego najbliższego otoczenia mieli od Kidawy-Błońskiej propozycje wejścia do rządu – twierdzi Piotr Marzec, czyli Liroy. Raper startuje teraz w wyborach z list ruchu Kukiz’15.
W wywiadzie dla „Super Expressu” Liroy mówi o powodach startu do polityki. Jak tłumaczy dotychczas „walczył słowem”.
- I kiedy rozmawiam z ludźmi na koncertach, to ta walka okazała się wygrana. Wiedzą, o co mi chodziło w tekstach – opowiada Liroy. Wyjaśnia też, czemu przeklina w swoich piosenkach.
- Jest na co przeklinać. Mam rodzinę, na której mi zależy i kraj, w którym się k… źle dzieje. I nie rozumiem, jak mona komuś wytykać, że korzysta z prawa wyborczego i chce startować, wziąć odpowiedzialność? To chyba dobra postawa?! I w parlamencie pozostanę sobą, obywatelem – tłumaczy.
Sympatyzujący niegdyś z Januszem Palikotem muzyk twierdzi, że jego otoczenie miało szanse na objęcie tek ministerialnych w obecnym gabinecie.
- Ludzie z mojego najbliższego otoczenia mieli od Kidawy-Błońskiej propozycje wejścia do rządu. W TVN wycięli jednak znaczną część mojej odpowiedzi – przekonuje Piotr Marzec. Nie zdradza, kto konkretnie z jego znajomych miał zostać szefem resortu.
Zapytany o imigrantów wypowiada się niejednoznacznie.
- Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć… Mam wielu kolegów muzułmanów i to są świetni ludzie. Irytuje mnie wrzucanie do jednego worka wszystkich muzułmanów, tak jak nie wrzucałbym wszystkich katolików. Ton tej dyskusji trochę mniej dziwi… (…) Mamy już w kraju muzułmanów, Arabów. I oni się zasymilowali. Oczywiście, jakieś zagrożenie jest, ale od czego wydajemy pieniądze na różne instytucje, które miałyby imigrantów weryfikować? Na pewno trzeba dać imigrantom radę: asymilujcie się jak najszybciej. Jeżeli nie, to czekamy was poważne problemy – ocenia.
Kandydat antysystemowego ugrupowania łagodnie wypowiada się o obecnej sytuacji Polski.
- Nie będę twierdził, że po 1989 roku wszystko zostało spieprzone. To nieprawda. My chcemy pewnej korekty, nanoszonych poprawek. Ten system konstytucyjny się nie sprawdził, powinniśmy uczyć się na błędach – mówi Liroy.
Wyznanie, iż znajomi Liroya mieli być ministrami brzmi ciekawie. Szkoda, że do rządu nie wszedł sam raper. Mógłby pokierować resortem kultury. Osobistej.
KJ/Wpolityce.pl