Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Film Jacka Kurskiego, „Nocna zmiana”, krąży w internecie od co najmniej kilku lat, jednak Telewizja Publiczna emituje go dopiero odkąd jest w rękach Prawa i Sprawiedliwości. 4 czerwca od kilku lat coraz bardziej kojarzy się Polakom nie tylko z pierwszymi częściowo wolnymi wyborami parlamentarnymi, ale również z pokazanymi w filmie Jacka Kurskiego wydarzeniami, które miały miejsce dokładnie trzy lata po wyborach kontraktowych. W jaki sposób 4 czerwca roku 1989 i 1992 łączą się ze sobą i rzutują na to, jak wyglądało państwo polskie przez tych dwadzieścia kilka ostatnich lat?

Krzysztof Wyszkowski, opozycjonista czasów PRL: Myślę, że ten film doskonale opisuje to, co działo się w Polsce przez te 25 lat od chwili obalenia rządu Jana Olszewskiego. Wszystko to zresztą trwa nadal, ponieważ wciąż ci sami ludzie i środowiska sprzeciwiają się zmianom, które dokonują się od półtora roku, a więc od momentu przejęcia władzy przez prezydenta Dudę i uzyskania większości parlamentarnej przez Prawo i Sprawiedliwość. Mógłbym pokusić się o stwierdzenie, że „Nocna Zmiana” powinna być wyświetlana codziennie, aby jak największa część społeczeństwa polskiego zrozumiała, jak bardzo byliśmy oszukiwani. Na tym filmie doskonale widać to oszustwo. Mogę dodać, że wszystkie te daty się ze sobą łączą. 6 czerwca będziemy mieć 28. rocznicę „biegu” Geremka z Mazowieckim do gabinetu Kiszczaka, aby zapewnić go, że „Sollidarność” chce oddać komunistom te 33 mandaty z listy krajowej, które im przepadły. Na liście krajowej było bowiem 35 osób, dwie przeszły, reszta- nie. Przewaga dwóch trzecich dla bloku komunistycznego została więc utracona.

Tacy ludzie, jak Bronisław Geremek czy Tadeusz Mazowiecki jeszcze za życia byli „nietykalni”, traktowani jak bohaterowie, niemal jak święci, w społeczeństwie do dziś pokutuje przekonanie, że to m.in. oni wywalczyli nam wolność. Czy było tak do końca?

Kiedy po wyborach 4 czerwca 1989 r. zagrożony został wybór Jaruzelskiego na prezydenta i w ogóle szanse na dominację PZPR w Sejmie. Kiszczak przyjął Geremka z Mazowieckim oraz ich hołd i to właśnie zapewnienie. Powiedzieli, że mają poparcie Wałęsy, jednak- dla porządku- 8 czerwca 1989 roku trzeba było zrobić posiedzenie tzw. Komisji Porozumiewawczej. Po Okrągłym Stole wyłoniono taką komisję, powiedziałbym, nieformalną, ponieważ istnieje właściwie tylko jeden protokół dokumentujący jej prace, co w pewnym momencie ujawnił Aleksander Kwaśniewski. Nie wiadomo jednak, kiedy komisja zaczęła pracę, a kiedy ją zakończyła, tyle tylko, że wiemy, iż „Solidarność” zgodziła się na zmianę ordynacji w trakcie wyborów tak, aby komuniści odzyskali te 33 mandaty. Właśnie to doskonale pokazuje, że Okrągłym Stołem kierowała właściwie grupa wspólników Jaruzelskiego i Kiszczaka. A wszystko w tajemnicy przed innymi ludźmi, którzy nie mieli w tym czasie pełnego obrazu sytuacji, nie wiedzieli, że tacy ludzie, jak Geremek, Mazowiecki, Kuroń czy Michnik są w daleko idącej zmowie z komunistami, aby obronić realny socjalizm, tyle że w nowej formie, bo z wolnym rynkiem. Jak wyglądało to w praktyce? Władza została po staremu, czyli w rękach komunistów i sprzymierzonych z nimi agentów, a oprócz tego: rozkradziono majątek narodowy i pozorowano pluralizm w Parlamencie, aby tylko większość była zachowana przez przyjaciół Kiszczaka i Jaruzelskiego, takich jak Geremek, Kuroń i Michnik.

Możemy więc traktować datę 4 czerwca jako 28-lecie wolności, czy też raczej zostaliśmy oszukani?

Te dwie daty: 4 czerwca 1989 i to właśnie uzupełnienie sfałszowanych wyborów, przy udziale „Solidarności”, przynajmniej tej części reprezentowanej przez Wałęsę czy Geremka itd., pokazują, jak bardzo społeczeństwo zostało oszukane. Wyborcy odrzucili komunizm, a tacy ludzie, jak wspominani wcześniej przeze mnie przedstawiciele „Solidarności”, chcieli za wszelką cenę komunistów chronić, chcieli z nimi współrządzić. Te dwie daty doskonale pokazują źródło tego, co działo się później i przyczyny obalenia rządu Jana Olszewskiego. To środowisko nadal wszechstronnie dominowało w życiu politycznym Polski, demokracja okazała się fikcją i gdy tylko przypadkiem złożyło się tak, że Jan Olszewski został premierem, to wszystkie siły skierowano na obalenie jego rządu. Proszę zwrócić uwagę, że właśnie ci sami ludzie, którzy fałszowali wybory po 4 czerwca 1989, nie zgodzili się, aby wreszcie wybrany w demokratycznych wyborach Parlament, który wysunął Olszewskiego na premiera, mógł zmienić Polskę. Nie, Polska miała należeć do właścicieli PRL oraz ich agentów.

Były prezydent Lech Wałęsa, jeden z głównych „bohaterów” wydarzeń 4 czerwca 1992 jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Po projekcji filmu „Nocna zmiana” w TVP w bardzo ostrych słowach zaatakował premiera Jana Olszewskiego oraz prezesa Telewizji Publicznej i zarazem twórcę filmu. Zdaniem Wałęsy, wszystko było filmowane na jego polecenie, a film „Nocna zmiana” to „zdobyte od kamerzystów, przerobione pod popaprańców urojenia”. Skąd ta wściekłość byłego prezydenta, skoro uważa on, że to wszystko „urojenia popaprańców”?

Uważam, że wobec Lecha Wałęsy powinna być zastosowana infamia, tego człowieka nie powinno się cytować. Zniżając się do jego języka, można powiedzieć, że jest to bezprzykładne chamidło, notoryczny kłamca. Człowiek, który sprzymierzył się najpierw z Sowietami, a później z Rosjanami na szkodę państwa i narodu polskiego, nie powinien być w ogóle słuchany. Niestety, ci ludzie, którzy sfałszowali wybory 4 czerwca, a później obalili rząd Jana Olszewskiego, próbują dziś wykorzystywać Wałęsę jako rzekomy autorytet do obrony tej sitwy, która przy Okrągłym Stole dogadała się przeciwko narodowi polskiemu. Uczciwi ludzie nie powinni Wałęsy cytować.

Teraz obrońcy Lecha Wałęsy, jak i on sam, usiłują forsować tezę, że „Nocna Zmiana” pomogła udaremnić zamach stanu, który mieli przygotowywać Antoni Macierewicz z Piotrem Naimskim

Zawsze ma w zanadrzu nieskończoną liczbę takich łgarstw. Rozmowa z Wałęsą jest bezprzedmiotowa. To notoryczny kłamca, człowiek pozbawiony hamulców moralnych i jakichkolwiek patriotycznych, ludzkich odruchów, ciężko zaś w ogóle mówić o kulturze, bo jest poza jakimkolwiek poziomem kulturalnym możliwym do tolerowania. Bredzi, kłamie, oszukuje... Pozostał człowiekiem sowieckim, tym samym, którym był jako szpicel „Bolek”. Funkcja się zmieniła, charakter pozostał ten sam.

Bardzo dziękuję za rozmowę.