Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz jest przekonany, że może wygrać wybory prezydenckie. Polityk deklaruje, że chce być otwarty także na wyborców lewicowych, dlatego nie zamierza być "prezydentem sumień". Jak mówi Kosiniak, mógłby podpisać ustawę legalizującą związki partnerskie. 

"Udowodniliśmy, że ciężka praca popłaca, i idziemy za ciosem. Od wyborów, gdziekolwiek się pojawię, to słyszę „Władek, musisz!". Widzę, że rozbudziliśmy nadzieję na przełamanie POPiS-owego duopolu, i nie chcę tej nadziei zawieść" - deklaruje Kosiniak-Kamysz w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Szef PSL wyjawił też, że optuje za organizacją prawyborów w opozycji.

"Jestem gotów na debatę z Małgorzatą Kidawą-Błońską, Rafałem Trzaskowskim czy Radosławem Sikorskim. Nie jest jeszcze za późno na prawybory, które mogłyby rozbudzić polityczne emocje wśród Polaków przed świętami" - powiedział.

Kosiniak zadeklarował też, że chce być prezydentem również lewicowców. Pytany o podpisanie projektu ustawy o związkach partnerskich, odparł:

"Zależy, co byłoby w tej ustawie. Jeżeli byłyby tam kwestie ułatwiające dziedziczenie, dostęp do informacji medycznej, to dlaczego nie? Prezydent musi być otwarty, nie może się zamykać tylko w swoim środowisku politycznym" - wskazał.

Jak mówił wcześniej, "nie chce być prezydentem sumień" ani "dyskryminować za światopogląd czy nakreślać, jak [ktoś] ma żyć".
Szef Ludowców zapewnił ponadto, że nie blokowałby ustaw PiS tylko dlatego, że są PiS.

"Nie, nie będę prezydentem chaosu. Liczyć się będzie to, co jest w ustawie, a nie kto ją zgłasza. Dobre projekty przyjmę, złe odrzucę. Myślę, że wielu Polaków, także sympatyków PiS, chciałoby aby rząd, który popierają miał nad sobą kogoś, kto umie powiedzieć „STOP!", gdy przesadzają. Najskuteczniejszy w tej roli mógłby być prezydent" - stwierdził.

Kosiniak mówił, że nie obciąża go poprzedni rząd PO-PSL; wprawdzie za poważny błąd uznał głosowanie za podwyższeniem wieku emerytalnego, ale podkreślił, że to właśnie on wydłużył do roku urlop rodzicielski, wprowadził 1000zł miesięcznie przez rok po urodzeniu dziecka, zagwarantował ubezpieczenie zdrowotne rodzicom na urlopie wychowawczym, rozpoczął rządowe programy budowy żłobków i domów seniora oraz projekt Karta Dużej Rodziny.

Polityk zasugerował też, że prezydent Andrzej Duda mógłby zostać postawiony przed Trybunałem Stanu.

"Za niezaprzysiężenie prawidłowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego należałoby sprawdzić, czy głowy państwa nie należy postawić przed Trybunałem Stanu" - powiedział.

bsw/rp.pl